Podczas gwiazdki u teściów przyszło mi do głowy, że można by taką poczwarę powołać do ekranowego życia, w stylu fantasy odpowiednio paskudną. Obecna dominacja filmów fantasy nad SF jest, nawiasem mówiąc, zastanawiająca; dlaczego ludzie wolą podrasowane wersje średniowiecza z elfami, ogrami i innymi krasnoludami, gdzie wszystko jest magiczne od filmów o przyszłości, nauce i technice. Swoją drogą samo używanie magii przez bohaterów filmów i książek fantasy jest dla trzeźwego obserwatora durne; po co machać mieczem, skoro przeciwnik wzniesie nagle ręce i pokona nas swoją siła woli, urokiem, czarem czy zapożyczonym z SF - polem siłowym. Fantasy pokazuje świat w którym wszystko jest możliwe – w negatywnym tego słowa znaczeniu. Powinniśmy wiedzieć pamiętać, że z motyką na słońce się wybierać nie należy. Skondensowane dobro i zło jakie widzimy u autorów i reżyserów fantasy nie ma nic wspólnego z rzeczywistością, lecz jest emanacją prymitywnych przesądów religijnych i metareligijnych. To właśnie postanowiliśmy jako nasz amatorski Theatrum Illuminatum, wyśmiać poprzez stworzenie postaci okrutnego demona Gendera i szlachetnego rycerza Terlicka, który – jakżeby inaczej – jako jedyny czysty, szlachetny, odważny, sprawiedliwy, miłościwy, dobroduszny itp. itd. może podjąć walkę z demonem pozbawiającym męskości i męstwa.
Film dostępny pod linkiem: