Jedną z najważniejszych ceremonii humanistycznych jest pożegnanie osoby zmarłej. Ta ceremonia stawia na pierwszym miejscu piękno indywidualnego życia zmarłej osoby, stara się ją przedstawić osobom bliskim i ich przyjaciołom tak, aby zmarły żył nadal w pamięci wszystkich.
Człowiek jest najbardziej złożonym bytem jaki znamy we wszechświecie. Gwiazdy, choć wielkie i dominujące w kosmosie jeśli chodzi o zawartość widzialnej materii (jest jeszcze najpewniej tzw. ciemna materia) przy strukturze żywych organizmów są jedynie prostymi bryłami gazu podlegającymi ogólnym prawom grawitacji i zachodzenia reakcji jądrowych.
Każdy żywy organizm na Ziemi jest de facto dzieckiem umarłej gwiazdy. Musiała być jakaś supernowa, która rozsiała cięższe pierwiastki w obłoku materii, z którego uformował się Układ Słoneczny. Bez tych cięższych pierwiastków nie mogłaby się odbywać na naszej planecie ewolucja naturalna, w wyniku której powstaliśmy, podobnie jak drzewa, koty, bakterie i wszystko co żywe. Ewolucja życia jest też pozornym odwróceniem zasady entropii. Na Ziemi to co żywe nie podlega tylko rozpadowi, ale rozwija się, rośnie, wydaje na świat nowe pokolenia. Z tego cyklu pokoleń wyłaniają się stopniowo nowe gatunki, bywa, że bardziej złożone od poprzedników. Zasada entropii tak naprawdę obowiązuje, lecz my na Ziemi jesteśmy po prostu „podgrzewani” promieniowaniem Słońca wyrzucającego w każdej chwili w przestrzeń niewiarygodne wręcz ilości energii. Maleńką część tej energii przejmuje Ziemia i to wystarcza życiu rozkwitającemu na niej, którego my jesteśmy cząstką.
Od wieków ludzie, widzący cykl życia i śmierci, starali się obudować go znaczeniami i rytuałami. Wiele z nich było dość ponurych. W starożytnych Chinach czy w starożytnym Egipcie władca nie mógł odejść do zaświatów sam. Dlatego zabijano wraz z nim jego niewolników, jego służbę, jego żony i nawet budowniczych grobowca. Lęk władców przed śmiercią powodował, że gospodarka ich krajów skupiała się na budowaniu grobowców, czego dobrym przykładem są piramidy, ale też na przykład Taj Mahal w Indiach, skądinąd wspaniałe arcydzieło architektury.
My, humaniści uważamy, że człowiek jest jednym z najważniejszych punktów odniesienia we wszystkim do czego dążymy i co robimy. Jednakże akceptujemy fakt naszej własnej śmiertelności. Nie dodajemy do tego faktu zmyślonych opowieści, nakazujących nieraz żywym żyć śmiercią. Choćby wedle słynnej barokowej zasady „memento mori”. Śmierć jest najpewniej końcem jednostkowego istnienia, co jednak nie odbiera mu znaczenia, bo któż powiedział, że skończone jest gorsze od nieskończonego?
Wraz ze śmiercią człowieka umiera wielki świat, który stworzył. Umiera wielka opowieść jego życia, umiera wspaniałe narzędzie jego wyobraźni i wrażliwości. Lecz nie wszystko przemija. Pozostają dzieci, pamięć bliskich, dokonania, czasem niedokończone, czasem zwieńczone sukcesem. Podczas ceremonii pożegnania wraz z bliskimi i przyjaciółmi zmarłego przedstawiamy jego wspaniały świat, wciąż żywy w naszych sercach…
Od grudnia 2011 prezes PSR, obecnie wiceprezes. Ateista, poeta, muzyk. Publicysta „Racjonalisty” i jeden z najaktywniejszych członków forum. Od kilkunastu lat pełni też funkcję celebranta Ceremonii Humanistycznych. Studiował historię sztuki, a następnie prowadził własne badania dotyczące sztuki Orientu podczas pobytów w Indiach, na Sri Lance, na indonezyjskiej Bali (polecamy temat „Bali” na Racjonalista.tv) i w Turcji. Autor najobszerniejszego kompendium wiedzy nt. klasycznej muzyki indyjskiej w języku polskim, opublikowanego na stronie Hanuman.pl i w dużej mierze dostępnego też na racjonalista.tv (wpisz „Indie” w wyszukiwarkę). Sam gra głównie muzykę średniowieczną z zastosowaniem polifonicznej techniki gry na dwóch fletach, tzw. tibiae multiplex. Przede wszystkim jednak pisze poezję filozoficzną, inspirowaną mechanizmami natury, oraz odkryciami nauki. Stawia sobie za cel połączenie nauki i sztuki. W 2022 roku wyszła jego książka „Nowy humanizm. W stronę nowego wspaniałego świata bez ideologii”.
Wszystko przemija, więc nasze życie też. Z chwilą śmierci przestajemy istnieć, a pamięć o nas pozostaje w pamięci bliskich żyjących.
Zostaje afterlife.
Tak naprawdę w kwestii wiary i deklaracji, ateista czy nie, mamy tyle do gadania co bakteria, a właściwie jeszcze mniej…we wszechświecie jesteśmy i tak chyba od niej mniejsi i bez znaczenia…a na Ziemi bakteria pełni wiele ról, tych dobrych i tych złych dla wszystkiego co żywe…więc może bakterii zapytajmy czy w coś wierzy.
Nasze życie nie ma sensu . Żyjemy bez celu jeżeli nie liczyć produkcji nawozu organicznego pod wzrost roślin .
Dlaczego niby nie ma sensu? Bo nie jest nieskończone? Skończone rzeczy mają sens i nie ma żadnych rzetelnych argumentów za tym, że są mniej sensowne od nieskończonych.