To był przedostatni dzień 60. Wratislavii Cantans (13.09.2025). Nie mogę powiedzieć, że pozostałe dni przemknęły jak przysłowiowe błyskawice. Wręcz przeciwnie, odniosłem wrażenie zadomowienia się w muzycznym festiwalowym świecie. Sprzyjała temu wysoka artystyczna jakość koncertów, ale też brak dziury w środku festiwalu. Z moich rozmów wynika, że ta dziura była korzystna dla wrocławian (czyli również dla mnie), natomiast niekorzystna dla przyjezdnych. Pisząc „dziura” mam na myśli oparcie festiwalu na dwóch poszerzonych o piątki i czwartki weekendach z brakiem koncertów w poniedziałki, wtorki i chyba też czasem w środy. W tym wypadku meloman spoza Wrocławia, a zwłaszcza spoza Polski musi poświęcić więcej dni na pobyt we Wrocławiu, co nie zawsze jest łatwe, zaś wrocławianin może cieszyć się większym luzem czasowym podczas festiwalu. Mnie, choć jestem z Wrocławia, bardziej się jednak podoba Wratislavia odbywająca się dzień po dniu aż do końca festiwalu. Buduje to silniejsze wrażenie wejścia w świat festiwalowej muzyki i bardzo mi się to podoba.

   Przedostatniego dnia było więcej koncertów niż jeden. Był też koncert laureatów konkursów i Koncerty Gordonowskie dla dzieci. Ja jednak zdecydowałem się na „regularny” wieczorny koncert, który był wypełniony oratorium Alessandro Scarlattiego „Cain, overo il primo omicidio” – „Kain, czyli opowieść o pierwszym morderstwie”. Wystąpili:

Clemens Flick – dyrygent 
Kristina Hammarström – Caino (mezzosopran)
Olivia Vermeulen – Abel (mezzosopran)
Robin Johannsen – Eva (sopran)
Thomas Walker – Adamo (tenor)
Benno Schachtner – Voce Di Dio (kontratenor)
Arttu Kataja – Voce Di Lucifero (baryton)
Wrocławska Orkiestra Barokowa
Boris Begelman – koncertmistrz
Jarosław Thiel – kierownictwo artystyczne Wrocławskiej Orkiestry Barokowej

   Pierwotnie Wrocławską Orkiestrą Barokową miał rządzić w roli dyrygenta legendarny kontratenor i dyrygent Rene Jacobs. Artysta mający na swoim koncie całe morze nagród za wykonania muzyki barokowej i klasycystycznej, jeden z nestorów wykonawstwa muzyki dawnej, wielka gwiazda między innymi zasłużonej francuskiej Harmonii Mundi. Nikt, kto kocha muzykę barokową, nie może nie mieć na półkach płyt gdzie Rene Jacobs śpiewa lub dyryguje. Niestety, wielki artysta tuż przed festiwalem miał wypadek i zamiast niego wystąpił w roli dyrygenta Clemens Flick.

   Clemens Flick urodził się w Karlsruhe. Rozpoczął naukę muzyki w klasie fortepianu prof. Fany Solter i prof. Miguela Proençy w Musikhochschule Karlsruhe. Następnie studiował dyrygenturę orkiestrową u prof. Hansa-Dietera Bauma w Hochschule für Musik Hanns Eisler w Berlinie oraz teorię muzyki dawnej w Schola Cantorum Basiliensis.

Clemens Flick dyrygował licznymi produkcjami operowymi w Teatrze we Fryburgu jako solista – asystent, pełniąc również obowiązki regularnego dyrygenta. Prowadził takie dzieła  jak „Mitridate”, „Lucio Silla”, „Idomeneo”, „Peer Gynt”, „Stormen” i „Cyrulik sewilski”. Jego inscenizacje „Króla Artura” Purcella i „Wielkiego Teatru Świata” z muzyką Carlesa Santosa cieszyły się ogromnym zainteresowaniem.

Jako specjalista w zakresie praktyki wykonawczej opartej na wiedzy historycznej dyrygował przedstawieniami operowymi i koncertami w Operahøgskolen w Oslo („L’Ormindo” Cavalliego; „L’incoronazione di Poppea” Monteverdiego), Międzynarodowej Akademii Händla w Karlsruhe („Theodora” i „Semele” Handla), Teatrze w Heidelbergu („Was frag ich nach der Welt” i „Ulysses” Keisera), w Wuppertaler Bühnen („Giulio Cesare” Haendla), Teatrze Münster („Madrygały wojny i miłości” Monteverdiego; „Il Giasone” Cavalliego) i w Theatre an der Wien („La liberazione di Ruggiero” Franceski Caccini; „La finta giardiniera” Mozarta). Należy podkreślić jego współpracę z takimi reżyserami, jak Stefan Herheim, Calixto Bieito, Ilaria Lanzino, Nicola Raab, Tom Ryser i Michiel Dijkema.

W latach 2012–2015 był profesorem wizytującym w Wyższej Szkole Muzycznej im. Hannsa Eislera w Berlinie, gdzie odpowiadał za koordynację i reżyserię projektów teatru muzycznego.

Co najważniejsze w naszym wypadku, od 2015 roku Clemens Flick regularnie pomaga René Jacobsowi jako asystent muzyczny, m.in. przy produkcjach w Staatsoper Berlin i Opéra National de Paris. Wraz z René Jacobsem wyprodukował praską wersję „Finta giardiniera” Mozarta, wydaną przez Boosey & Hawkes. Z tego powodu możemy przypuszczać, że prowadząc oratorium Scarlattiego Flick ukazał nam wersję Jacobsa, nad którą wcześniej z nim pracował.

   Jako wirtuoz klawesynu, Clemens Flick jest również mile widzianym gościem Ensemble Resonanz, La Folia Barockorchester, Lautten Compagney, B’Rock Orchestra i Akademie für Alte Musik Berlin. Jego nagrania CD obejmują koncerty na wiolonczelę C. P. E. Bacha z Jean-Guihenem Queyrasem (Ensemble Resonanz, Riccardo Minasi, harmonia mundi), „Kantaty” z Bejunem Mehtą i „Concerti Grossi op. 3” (Akamus, Pentaton). Jesienią 2022 roku Audite wydało pierwsze nagranie utworu „Liebesgesänge” Davida Pohle’a opartego na tekstach Paula Fleminga z jego zespołem e.g.baroque.

   Przedostatni wieczorny koncert 60. Wratislavii Cantans odbył się w kościele pw. św. Stanisława, św. Doroty i św. Wacława we Wrocławiu. Wpuszczono nas do kościoła kilkanaście minut po podanym czasie rozpoczęcia koncertu, przez co wszyscy stali i gawędzili wesoło w dość długiej kolejce przed gotycką świątynią. Mogło to działać nieco demobilizująco na niektórych, gdyż oratorium Scarlattiego miało trwać dwie i pół godziny bez żadnej przerwy. Innym niebezpieczeństwem były ławy kościoła św. Doroty (tak go w skrócie nazywam zazwyczaj, nie wiem jak inni wrocławianie), które to ławy należą do najgorszych ze wszystkich gotyckich kościołów Wrocławia. Są oczywiście twarde i wąskie, ale też nie można się na nich oprzeć, gdyż zamiast oparcia mamy z tyły jedną twardą deskę ustawioną na sztorc. Istnieją jednak wielkie plusy kościoła św. Doroty. Jest to trzeci farny kościół Wrocławia, który powstał w XIV wieku, gdy miasto poszerzyło się o dodatkowe tereny wokół XIII wiecznej starówki. Świątynia jest duża, choć nie rzuca się tak w oczy z uwagi na brak dokończonych wież. Wnętrze jest wyjątkowo piękne, gdyż w czasach mody na „czysty gotyk” nie zdrapano z niego baroku sławiącego katolickich zwycięzców wojny 30. letniej. Jedne z najpiękniejszych na Dolnym Śląsku sztukaterii nie tylko cieszą oczy, ale też bardzo korzystnie wpływają na akustykę św. Doroty. Mimo to niektórzy słuchacze narzekali, ja jednak siedziałem na miejscu gdzie akustyka była niemal równie dobra jak w doskonałych pod tym względem choć nie zabytkowych salach NFM.

   Stojąc w długiej kolejce przed wejściem do tego mauzoleum zwycięzców wojny 30. letniej zwierzyłem się nieopatrznie mojemu przyjacielowi muzykologowi z tego, że nie znam muzyki Alessandro Scarlattiego tak dobrze, jak wielu innych barokowych kompozytorów. Przyjaciel, z którym w czasach licealnych odbyliśmy tysiące rozmów o muzyce, spojrzał na mnie z wyrzutem i podkreślając każde słowo stwierdził, iż Scarlatti był niezwykle ważny dla rozwoju muzyki. Poświęcę więc temu zagadnieniu kilka słów na koniec.

  A teraz sam koncert. Dzieło Scarlattiego, powstałe w Wenecji (mimo, że kompozytor działał głównie w Neapolu i w Rzymie a pochodził z Palermo) okazało się być bardzo ciekawe. Służyło mu też dobrze napisane libretto, które w przeciwieństwie do wielu innych barokowych librett nie przypominało awantury na karnawale maskowym (wszyscy kochają się we wszystkich, większość udaje innych lub jest nierozpoznana) ani dziwnych grafomańskich wynurzeń rodem z kantat Bacha. Historia miała sens, była logiczna, Lucyfer nie był dziwadłem nawołującym do w oczywisty sposób niekorzystnych czynów, lecz wręcz romantycznie nawoływał do buntu przeciwko Bogu, również Bóg był znacznie bardziej logiczny niż w wielu innych oratoriach, gdzie nie tak znów chętnie występuje. Wrocławska Orkiestra Barokowa grała znakomicie i wydaje mi się, że Clemens Flick realizował wiernie koncepcję Jacobsa, bowiem rozpoznawałem ten sam plastycyzm i witalizm, który znam z nagrań wielkiego belgijskiego Maestra. Scarlatti nie dał orkiestrze wielu instrumentów. Były tylko smyczki i basso continuo. A jednak partie smyczkowe w poszczególnych ariach były niebywale zróżnicowane, co stanowiło nie lada wyzwanie dla Wrocławskiej Orkiestry Barokowej, któremu jedna, wraz z Flickiem, stawiła ona czoła znakomicie. Partie koncertujące skrzypiec były niemal małymi koncertami skrzypcowymi i robiło to wielkie wrażenie. Jednak sednem tego przedstawienia byli śpiewacy, a ci byli znakomici. Kristina Hammarström mezzosopranistka, która wcieliła się w Kaina była mroczna, pełna złości i podstępna. Jej głos był jednym z cichszych z uwagi na skalę, ale technika sprawiała, że mieliśmy dreszcze na plecach.  Olivia Vermeulen, też mezzosopranistka która się wcieliła w Abela miała głos wyjątkowo czysty i nośny. Tworzyło to ciekawy efekt, który znamy ze znacznie późniejszej Salome Ryszarda Straussa. Tam potężny, mocny głos Jana Chrzciciela dobiega z lochów, które są też jakby niebiańskim wymiarem tworzącym kontrast dla silnie dekadenckiego dworu Heroda. W oratorium Scarlattiego takim szlachetnym, potężnym głosem z innych wymiarów egzystencji stał się Abel. Robin Johannsen, sopranistka wcielająca się w Ewę na początku obruszyła mnie trochę zbyt silnym wibratem, lecz później ten efekt osłabł pozostawiając postać rozpaczającej matki i grzesznicy od jabłka. Thomas Walker, śpiewający tenorem Adama olśniewał wirtuozerią. Nie miał potężnego głosu, ale pasowało to do postaci mędrca, jakim jawi się w tym oratorium pierwszy człowiek w świetle biblijnych mitów. Benno Schachtner śpiewał kontratenorem Głos Boga. Jego głos był czysty i delikatny, jednocześnie zdystansowany od tego, co się dzieje. To ciekawa koncepcja, bowiem zwykle boskie postaci były zadaniem basów. W tym wypadku najniższy głos należał do Lucyfera, w którego wcielił się Arttu Kataja. Mistrzowsko oddał on wspaniałe, przemyślane arie i recytatywy Scarlattiego, jakie dedykował on tej demonicznej personie. Gdy czytamy pamiętniki muzyczne z XIX wieku, widzimy, że postaci diabłów bardzo ożywiały wyobraźnię miłośników opery doby romantyzmu. Sądzę, że Głos Lucyfera z oratorium Scarlattiego też bardzo by im się spodobał, gdyby tylko znali tę muzykę, co w czasach Liszta i Chopina nie było takie łatwe. Zaś Arttu Kataja śpiewał tę rolę wprost doskonale. Pozostał tylko żal, że jest to chyba najmniejsza rola w tym oratorium. A jak mroczna i dzika muzyka towarzyszyła jej wejściom! Wielkie brawa należą się także Wrocławskiej Orkiestrze Barokowej.

   Jako, że potępiające spojrzenie mojego przyjaciela, gdy staliśmy w monumentalnej kolejce przed św. Dorotą miało niestety merytoryczny sens, muszę napisać słów kilka o Alessandro Scarlattim, a raczej o jego znaczeniu dla rozwoju muzyki europejskiej. Temat jest poważny, na przykład brytyjski muzykolog Edward J. Dent stwierdził, że: „Scarlatti przekształcił operę z rozrywki w sztukę”.

   Alessandro Scarlatti (1660–1725) to jedna z najważniejszych postaci muzyki barokowej, której twórczość miała fundamentalne znaczenie dla rozwoju opery, form wokalnych oraz muzyki instrumentalnej. Jego innowacje harmoniczne, formalne i stylistyczne wpłynęły na kolejne pokolenia kompozytorów, w tym na takich gigantów jak Handel, Mozart czy nawet Beethoven.

   Scarlatti jest uznawany za głównego twórcę opera seria (opery poważnej), która zdominowała europejskie sceny w XVIII wieku. Wprowadził standardy, które stały się kanoniczne. Zapoczątkował on uwerturę włoską (sinfonię) w układzie trzyczęściowym allegro–adagio–allegro, która dała podwaliny n pod rozwój klasycznej symfonii. Upowszechnił arię da capo (ABA), która pozwalała śpiewakom na ekspresję wirtuozerii i emocji, jednocześnie porządkując dramaturgię opery. Rozwinął użycie orkiestry, m.in. wprowadzając rogi i wzmacniając rolę instrumentów dętych, co wzbogaciło kolorystykę brzmieniową. Jego opery, takie jak Mitridate Eupatore (1707) czy Griselda (1721), cechowały się głębią psychologiczną postaci oraz innowacyjnym traktowaniem harmonii, co wpłynęło na późniejszych twórców, m.in. Händla .

  Scarlatti skomponował ponad 600 kantat kameralnych, które uchodzą za szczytowe osiągnięcie barokowej formy kantaty. Były one laboratoriom jego stylu. W tych „religijnych operach” Scarlatti stosował śmiałe chromatyczne progresje i dysonanse, co zostało docenione nawet przez Jeana-Jacques’a Rousseau, który nazwał go „największym mistrzem harmonii w Italii”. Kantaty Scarlattiego, np. Cinque Profeti (1708), łączyły poezję (często autorstwa librecistów z Akademii Arkadyjskiej) z precyzyjną artykulacją emocji, co zapowiadało późniejsze osiągnięcia klasycyzmu. W oratoriach (np. „nasze” Cain overo il primo omicidio) Scarlatti zredukował rolę chóru na rzecz arii i recytatywów, koncentrując się na indywidualnej ekspresji bohaterów.

   Choć Scarlatti jest znany głównie z dzieł wokalnych, jego wkład w muzykę instrumentalną był równie znaczący. Skomponował jedne z pierwszych kwartetów smyczkowych (tzw. Sonate a quattro), które zapowiadały rozwój tej formy w klasycyzmie. Jego 12 Sinfonie di concerto grosso łączyły barokowy styl koncertujący z wczesnoklasyczną symfonią, wpływając na kompozytorów takich jak (znakomity, choć wciąż nieznany) Avison czy nawet Haydn. Scarlatti stosował rozwój motywiczny, który stał się fundamentem sonatowej formy klasycznej.

   Scarlatti był nie tylko kompozytorem, ale też nauczycielem i mentorem. Johann Adolf Hasse, jeden z czołowych kompozytorów operowych XVIII wieku, był jego uczniem, co pozwoliło rozprzestrzenić idee Scarlattiego w Europie. Swoją drogą warto też poznawać świetną muzykę Hassego. Syn Alessandro, Domenico Scarlatti, choć zasłynął głównie z sonat klawesynowych, przejął od ojca innowacyjne podejście do harmonii i formy.

  Twórczość Scarlattiego, choć czasem uznawana za „zapomnianą”, była kluczowa dla przejścia między barokiem a klasycyzmem. Jego późne opery (np. Marco Attilio Regolo) łączyły barokową ekspresję z klasyczną przejrzystością formy, co zauważyli już jemu współcześni.

   Jest też polonicum! Scarlatti interesował się kulturą polską, komponując oratorium San Casimiro rè di Polonia.

   W związku z powyższym szanującemu się melomanowi nie pozostaje nic innego, jak uzupełnić swoje muzyczne zbiory o dzieła Alessandro Scarlattiego. Oratorium o Kainie, jak i wiele innych utworów mistrza z Palermo, świadczy o tym, że nie będzie to żadne poświęcenie, ani niepotrzebny wydatek. To wspaniała muzyka! A Wrocławska Orkiestra Barokowa jak najbardziej nadaje się do przywracania muzyki Alessandro Scarlattiego naszemu światu koncertowemu i płytowemu.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EnglishUkraine