Nie ma w tym żadnej sensacji, ani tym bardziej bieżących odniesień, czy istotnych różnic wewnątrz redakcji – opartej na dwóch tak mocnych filarach i indywidualnościach – jak Andrzej właśnie i Mariusz Agnosiewicz.
Andrzej i Małgorzata decyzję podjęli już kilka miesięcy temu i ja to mogę tylko potwierdzić ze swojego słyszenia. Czasem się zastanawiałem – skąd oboje czerpią tyle siły, determinacji, czasu i pomysłów? Przy swoich jeszcze zdrowotnych poważnych ograniczeniach – co żadną tajemnicą nie było przecież.
Nie nadążałem za nimi nawet w czytaniu ich artykułów, przyczynków, czy tłumaczeń na Racjonaliście. Ale o poziom i rzetelność spokojny byłem zawsze. Imponowała mi jeszcze dodatkowo – pasja polemiczna, szczególnie u Andrzeja – za którą płacił pewnie wewnętrznym spokojem i zdrapywaniem rzucanego nań błota – różnych quasi racjonalistów. Andrzej jest dużym chłopcem i wiedział co robi i na co się naraża.
Ta widoczna czasem na portalu jego polemiczna konieczność nie odpuszczania dziadostwu wszelkiej maści – nijak się jednak nie ma do zachowania „na żywo”, gdzie ten cicho i spokojnie deliberujący rozmówcą, emanuje zwyczajną troską o kondycję tego świata. No i ma u boku Małgorzatę, której życzliwą postawę zawsze bardzo ciepło odbierałem przy okazji jakichś spotkań, więc Andrzej jest najbardziej narażony na zarażanie się tą przypadłością .
Nie potrafię w tym wszystkim – zanalizować roli ich kotki Hilli – ale widząc efekty, choćby w postaci tegorocznej wizyty w Polsce światowej klasy ewolucjonisty prof. Jerrego Coyne’a – wpływ Hilli na wydarzenia w stale globalizującym się świecie – musi być przemożny, a momentami nawet porażać .
Nie miałem okazji i kontaktów zbyt wielu, by z Państwem Koraszewskimi zaprzyjaźnić się – tak jak choćby z Mariuszem Agnosiewiczem. Czyli też nie było się kiedy i o co specjalnie z nimi pokłócić. Twórczo oczywiście – bo wiadomo, że przy tak dużej tożsamości mentalnej, dziadostwa się nie robi – a nie zgodzić się w czymś czasem – to wręcz nawet obowiązek, wobec ludzi, tórych się ceni. Cieszę się, że do czasu ich rezygnacji już jakiś czas temu, byliśmy też członkami tegoż samego Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów.
Choć dla naszego środowiska – budującego cegła po cegle ten polski – siermiężny trochę racjonalizm – obydwoje Koraszewscy zawsze traktowani byli, jakby z naszego PSR-u nigdy nie odchodzili. Tak samo pewnie ich naturalną rezygnację i zmęczenie nadmiarem obowiązków – przyjmie cały ogromny „fan klub” Racjonalisty.pl. Znaczy się łatwo im nie odpuści .
Wkład Andrzeja i Małgorzaty Koraszewskich w krzewienie i obronę rubieży racjonalizmu – oceniać stale będzie dużo ludzi i życzę im, by trwało to jak najdłużej. Pozostawili już na dziś na Racjonaliście – masę mądrych tekstów i jeszcze nie powiedzieli ostatniego słowa przecież .
W środowisku wolnomularskim i w istniejącej tradycji – takich ludzi odważnie myślących i walczących o ideały świeckości, tolerancji, wolności, równości i braterstwa – określa się mianem „wolnomularzy bez fartuszków”. Oboje w pełni zasługują na to określenie i pewnie się nie obrażą, że jakiś mason ich w ten sposób poniewiera .
Małgorzato i Andrzeju – do zobaczenia, do usłyszenia, a przede wszystkich do poczytania .