O cyrkach, wykorzystywanych w nich zwierzętach oraz jak to wpływa na społeczeństwo. Nie wszyscy wiedzą co się dzieje za cyrkowym namiotem ani co motywuje tygrysa do przeskakiwania ze stołka na stołek. Dlaczego cyrk może być fajny, ale bez zwierząt oraz dlaczego każda inna jego forma jest nieakceptowalna.
Wielu z nas sięgając myślami w swoje wspomnienia na pewno znajdzie tam siebie z rodzicami pod cyrkowym namiotem, cieszącego się na widok słonia wykonującego sztuczki. Dzieci swoje wyobrażenie o świecie opierają głównie na tym, co robią i mówią ich rodzice. Wydaje się to mądrym, ewolucyjnym odruchem – przecież osobnik, który przetrwał na tyle długo by posiadać potomstwo na pewno wie o życiu dużo. Jednak zasada ta dobrze pasuje do populacji dzikich zwierząt, a nie do tej ludzkiej, która już jakiś czas temu uciekła spod wpływu ewolucji. Dzisiaj naśladowanie rodziców i wierzenie im na słowo dobrym pomysłem nie jest. Dobrym przykładem tego jest właśnie brak wrażliwości wielu dorosłych na krzywdę innych stworzeń i to, że przekazują to swoim pociechom. Rodzic, śmiejąc się w cyrku z foki czy wielbłąda, robiących czasem bardzo dziwne sztuczki, pokazuje dziecku, że to nic złego, że te zwierzęta zamiast robić to co zazwyczaj robią w naturze przeskakują ze stołka na stołek. Dlatego bardzo cieszy wyraźnie widoczna aktywność obrońców praw zwierząt jak i zwykłych ludzi w celu pomocy tym zwierzętom. Sprawa wydaje się tak błaha, że większość ludzi, jak słyszy przeciw czemu protestujemy, wykazuje zdziwienie – „ przecież te zwierzęta mają tam dobrze, sam byłem i widziałem”. Niestety nie zawsze wszystko jest takie, na jakie wygląda. Można to przyrównać do uśmiechu delfina – gości on na jego twarzy niezależnie od tego czy jest szczęśliwy czy nie. Większość ludzi nie wie, co sie dzieje w cyrkach. Nie chce wiedzieć, bo zmusza to ich umysł do myślenia na ten temat. Wyparcie- widzimy je również w przypadku innych kwestii związanych z wykorzystywaniem zwierząt. Dlatego tak ważne jest, żeby aktywiści protestowali, uświadamiali i zniechęcali ludzi do udziału w tej „rozrywce” do czasu, aż sprawę rozwiąże się na szczeblu prawnym. Nadzieje na to rozpaliła wiadomość ze stolicy naszej Unii, gdzie zakazano wykorzystywania dzikich zwierząt w cyrkach, a domowe to kwestia czasu.
„Uważam, że wszystkie zwierzęta występujące zazwyczaj w cyrku są istotami świadomymi swojego istnienia. Człowiek, zmuszany do kompletnie niezrozumiałych dla siebie zachowań, czułby się strasznie. Jestem przekonany, że takie same odczucia mają cyrkowe szympansy, lwy albo słonie. Do tego dochodzi oczywiście brutalne traktowanie i trzymanie za kratami.” – Jacek Tabisz, prezes PSR
Jednak co takiego złego jest w cyrkach? Jedni będą się bronić przed myśleniem na ten temat innym problemem zwierząt, czyli miernymi warunkami w wielu schroniskach, problemem pseudohodowli czy tym co dzieje się na fermach. Problemy są tu i tu, ale najlepiej żeby na jeden nie patrzeć. Pusty argument, ale poprawia samopoczucie sprawcom jednego z problemów. No, ale nie o tym miało być. Więc co jest nie tak pod kolorowym namiotem? Są dwie kategorie problemów i obie są tak samo ważne. Pierwszy problem jest ideologiczny, bo dotyczy abolicjonizmu, a drugi- samego dobrostanu. Zacznijmy może od pierwszego.
Wiemy, że bardzo duża część zwierząt odczuwa ból, głowy mają pewnie przepełnione mniej czy więcej skomplikowanymi myślami, a wiele z nich posiada coś, co można określić jako świadomość niższego poziomu. Tak więc, jak do tego ma się w głównej mierze porywanie ich z naturalnego środowiska we wczesnym dzieciństwie, trzymanie przez większość życia w małej klatce w ciężarówce, a przez pozostałą zmuszanie do wykonywania sztuczek? Nikt, kto posiada takie atrybuty, jak świadomość czy odczuwanie bólu, nie zgodzi się chyba, że bycie niewolnikiem jest czymś przyjemnym? Problemem jest tutaj przedmiotowe traktowanie zwierząt, bo kiedy ludzki pracownik cyrku ma problem to może się poskarżyć właścicielowi i starać się go rozwiązać, a w ostateczności odejść. Zwierzak takiej możliwości nie ma – czy mu się coś podoba czy nie sztuczka musi być zrobiona, a potem niech wraca do ciężarówki. Dla cyrkowców i wszystkich tych, co wspierają tą aktywność, jest niczym więcej niż rekwizyt. Czasem płacze, czasem się wierzga, ale dalej to tylko przedmiot. Dlatego tak ważne jest uświadamianie ludzi, dlaczego wspieranie tej rozrywki, która już od bardzo dawna gości w każdej ludzkiej społeczności, jest niemoralne i nie powinno być dozwolone. Oczywiście nie możemy spytać zwierzęcia, czy mu się podoba czy nie, ale jako istoty inteligentne możemy odnieść się do własnego doświadczenia i historii – czy czulibyśmy się dobrze, będąc traktowanym jak cyrkowe zwierzęta?
„To wykorzystywanie niezwykłego momentu zaufania i intymności i kupczenie nim. Zabawa człowieka z innym zwierzęciem jest właśnie takim momentem, niepowtarzalną formą komunikacji i porozumienia. Powinna pozostać prywatna i dobrowolna dla obu stron. Czy naprawdę wszystko musi być na sprzedaż?” – Darek Gzyra , prezes stowarzyszenia Empatia
Do kwestii ideologiczno-moralnej dochodzi jeszcze jeden punkt, jakim jest tradycja. Niektórzy bronią cyrków twierdząc, że jest to zakorzeniona rozrywka w naszej kulturze, gdzie rodzice prowadzili dzieci, by zobaczyły jak wygląda życie, którego nie widać na podwórku. Na pewno również w naturze nie zobaczyłyby tygrysa, skaczącego przez ogniste obręcze. Jednak to jest o wiele większy problem, ponieważ wiele złych zjawisk na świecie jest podbite pieczątką „tradycja”, co często tworzy blokadę przy rozmowie na ich temat, a nawet powoduje agresje pewnych jednostek. To jest kolejna sprawa, której rozwiązanie pomoże nie tylko zwierzętom cyrkowym, ale również tym będącym na celowniku myśliwskiej lunety albo biorącym udział w festiwalu np. jedzenia kotów. Fakt, że ludzie robią coś od wielu lat nie oznacza, że jest to dobre dla nich jak i dla społeczeństwa. Przydałaby się zatem ludziom dyskusja nad zasadnością tolerowania tradycji bo pomoże to zwierzętom oraz ludziom.
Przejdźmy teraz do dobrostanu, który warto omówić w przypadku zwierząt jak i samych ludzi. Nie potrzeba być mędrcem XXI wieku, by dojść do wniosku, że zwierzak nie przeskoczy płonącej obręczy, aby dostać ciastko. Jednak instynkt przetrwania jest silniejszy niż głód. Przypadków znęcania się nad zwierzętami, jak i krwawej tresury jest wiele, ale zacznijmy od tego, co każdy może zobaczyć na własne oczy przez ogrodzenie cyrku: słoń kiwający się bez przerwy na boki czy tygrys robiący kółeczka w swojej małej klatce. Nie jest to zachowanie świadome, a przejaw poważnego zaburzenia psychicznego, wynikającego z zabicia natury czy dzikości zwierzęcia. Nazywa się to stereotypia, czyli ciągłe powtarzanie bezcelowych lub rytualnych ruchów, postaw ciała. Widać to wyraźnie na cyrkowych zapleczach oraz rzadziej w ogrodach zoologicznych, a dobitnie widać to na tym nagraniu „zaplecze cyrku zalewskiego”.
„Tresowane zwierzęta nie uczestniczą w cyrkowym święcie. Im nie jest wesoło ani nie czerpią radości z tego, że są oklaskiwane. One walczą o życie. Nauczono je, że aby przetrwać zdobyć pożywienie i uniknąć bólu – muszą wykonywać zupełnie obce ich naturze lub naturę tę wypaczające czynności. Nie ma nic śmiesznego w tym, że człowiek może ujarzmić niedźwiedzia albo lwa.” – profesor Jan Hartman
Tresura również nie jest czymś przyjemnym, a tym bardziej dopuszczalnym. Nie jest łatwo zmienić zwierzę, przed którym ludzie uciekają z panicznym krzykiem w potulnego misia bawiącego się piłeczkami. To zwierzę trzeba zabić wewnętrznie. Usunąć wszystko, co jest w umyśle i zastąpić czymś innym. Najlepiej w takiej operacji pomagają pałki, bicze, elektryczne straszaki czy inne, nie wiążące się z miłymi doznaniami urządzenia. Kończy się to obrażeniami fizycznymi zwierząt, co po dłuższym czasie przekłada się na psychikę. Oczywiście zwierzęta nie tylko płacą zdrowiem psychicznym oraz fizycznym za tą cyrkową rozrywkę, ale wreszcie i swoim życiem. Wyraźnie o tym świadczą szczątki wielbłąda za cyrkowym namiotem czy hipopotam kończący żywot w płomieniach. Owszem są cyrki, które stosują lżejszą tresurę, ale to nie jest eliminacja problemu. Rozwiązaniem są cyrki, gdzie w ogóle nie stosuje się tresury – czyli jak już niektórzy się domyślają: namioty, pod którymi nie spotkamy żadnego zwierzęcia. Cirque du Soleil jest jednym z najbardziej znanych miejsc, dostarczających rozrywkę ludziom bez wykorzystywania w tym celu zwierząt. Doskonały przykład tego, że można się bawić bez cierpienia innych oraz potwierdzenie hasła protestów czyli „cyrk może być fajny, ale bez zwierząt”.
Na sam koniec krótko jeszcze o tym dobrostanie, ale w stosunku do ludzi. Każdy z nas zapewne jadąc do pracy, robiąc zakupy w markecie czy idąc do szkoły, widział cyrkową reklamę. Jest to bardzo trudne do przeoczenia, bo gdy tylko do miasta zawita grupa, to każdy słup, latarnia czy kasa w sklepie zamienia się w miejsce reklamy. Bilety na każdym rogu, plakat wiszący na każdym słupie czy promocja cyrku w szkołach jest bardzo negatywnym i niepoprawnym zachowaniem. Jak dziecko ma samo zrozumieć istotę problemu, gdy widzi na swoim osiedlu oraz w swojej szkole kolorowe plakaty uśmiechniętych cyrkowców i zwierzaków. Jest to niszczenie psychiki tych dzieciaków, ale nie dziwi takie zachowanie – skoro w niszczeniu „duszy” zwierząt osiągnęli perfekcję to dlaczego nie mają tego robić wśród innych istot na których zarabiają. To właśnie na tym zarabia cyrk – na cierpieniu zwierzęcia i manipulacji dzieckiem, bo przecież „dziecku się nie odmawia”.
——————————————————————————–
Więcej o działaniach kampanii „Cyrk bez zwierząt” tutaj.
Tekst powyżej prezentuje opinię działacza, a nie całej organizacji. Polskie Stowarzyszenie Racjonalistów sprzeciwia się jednak niepotrzebnemu zadawaniu cierpienia zwierzętom oraz ich okrutnemu traktowaniu.