Dziś mamy dzień Darwina, jedno z najważniejszych świąt, jakie należy obchodzić. Do czasów Darwina pytania, które kiedyś zadał wielki malarz Gauguin tytułując swój obraz było w pełni uzasadnione. Pytanie owo brzmiało „Skąd przychodzimy? Kim jesteśmy? Dokąd idziemy?”.
Odpowiedzią była tajemnicza scenka rodzajowa z wyspy Tahiti namalowana w niepowtarzalnym stylu francuskiego artysty. Egzotyczny mistycyzm tej sceny jest jednocześnie wyrazem problemów, z jakimi wciąż się boryka teoria ewolucji, przegrywająca w umysłach większości Homo sapiens z wiarą w duchy, bogów i pośmiertne krainy. Wielu z nas nie chce też być nadal krewnymi szympansów, oraz nieco dalszymi całego życia na Ziemi, choć przecież nimi jesteśmy.
Nawet osoby nie zainteresowanie wierzeniem nadal mają problem z tą teorią, która wciąż jest rozwijana przez wybitnych uczonych. Nie tak dawno rozmawiałem z fizykiem, który nie mógł być pełnym ateistą, gdyż nie mógł sobie wyobrazić, jak z praw fizycznych może wynikać ludzka etyka. Obecnie ewolucjoniści z powodzeniem zgłębiają ten problem i w obrębie nauki zwanej psychologią ewolucyjną odkrywają zupełnie naturalne podstawy ludzkich zachowań, w tym źródła dla zachowań etycznych, które odkrywają również u innych zwierząt, naszych krewnych.
Obecnie nasilają się głosy mówiące, że ewolucja naturalna „jest tylko teorią”. Oczywiście w naukowej terminologii słowo „teoria” znaczy dużo więcej niż w języku potocznym, gdzie jest używane w znaczeniu jakie nauka nadaje ledwie hipotezie. Jednakże idąc za wybitnym biologiem Coynem śmiało mogę stwierdzić, iż ewolucja jest faktem, tak samo jak jest nim planeta Ziemia. Bowiem ewolucja to tylko i aż naturalny proces, oraz swoisty stan materii, zauważony ostatecznie przez Darwina. Wątpliwości, uzupełnienia i badania mogą dotyczyć jedynie przebiegu tego procesu. Jego istnienie jest bezsporne, tak samo jak istnienie planety Ziemia i tego, że nie jest płaska.
Przesłanką dla odkrycia ewolucji była rozwijająca się głównie w Anglii geologia, którą Darwin był zafascynowany, jak większość wykształconych mieszkańców Albionu. Trudno się dziwić tej fascynacji – oto zaczerpnięte z baśniowej Biblii 6000 lat istnienia Ziemi ustąpiło prawdzie o wieku naszej planetu, czyli niemal 5 miliardom lat. Przez ten czas przypadkowe mutacje organizmów żywych, poddane selekcji deterministycznego doboru naturalnego, mogły doprowadzić do ogromnego bogactwa form żywych i ich zachowań jakie widzimy dziś. Do dziś niewielu ludzi rozumie rolę przypadku w fakcie ewolucji naturalnej. Przypadkowa jest tylko pula podchodzących do „naturalnego konkursu” większych lub mniejszych mutacji przedstawicieli danego gatunku. To, która zmiana okaże się trwała, nie podlega już przypadkowi. Złe mutacje giną, korzystne (które zdarzają się znacznie rzadziej, ale mamy przecież masę czasu na to) zostają.
Jeszcze trudniej zrozumieć rzecz prostą w swym w wyrafinowaniu. Otóż całe życie na ziemi można określić jako swoisty typ skały. To, że ów typ skały posiada cechę polegającą na genetycznym samo powielaniu się, oraz podtrzymuje przez jakiś czas strukturę swoich formacji (osobników) znane jest innym skałom, choć na znacznie skromniejszą skalę, której nie moglibyśmy nazwać życiem. Powielają się choćby kryształy, istnieją też martwe jak stół substancje dążące do zachowania określonego kształtu. „Skała życie” składa się ze swojego „języka” jakim jest genotyp i jego samopowielanie się, które jest głównym i jedynym mechanizmem żywej natury. Dlatego to, co nazywamy ewolucją, nie jest pomysłem człowieka. To obserwacja istniejącego, przypominającego w jakiś sposób język zjawiska. W genach, za pomocą czterech substancji, mamy zapisane wszystkie dane wyjściowe dotyczące kształtu i behawioru danego organizmu. Tylko w nich zapisane są na przykład podstawy ludzkiej świadomości, oraz zasady jej rozwoju. Oczywiście obdarzona naturalnym softwarem i hardwarem świadomość rozwija się dalej poprzez kontakty z otoczeniem, też jednak z kolei po części moderowane przez wrodzony program. I to wszystko zapisane jest w genach, za pomocą czterech chemicznych symboli. Można to śmiało nazwać samorodnym językiem, kształtem specyficznej skały życia, która miała miliardy lat na to, aby przybrać tak złożoną formę. Zatem mówiąc o ewolucji mówimy o fakcie, nie o hipotezie. To naprawdę istnieje, to nie jest przypuszczeniem. Na długo po ogłoszeniu przez Darwina jego prac odkryto geny. Był to ostateczny dowód. Od tego czasu wszelkie podważanie teorii ewolucji jest dziecinną chęcią powrotu do baśniowych wierzeń. Za tą dziecinnością kryje się oczywiście sztucznie uśmierzany lęk przed śmiercią i idąca za tym lękiem przemoc wobec tych, którzy nie owijają w bawełnę prawdy o naszej kondycji.
Jesteśmy istotami dużo bardziej wolnymi i szczęśliwymi, ale też niekiedy bardziej tragicznymi, niż chciałyby obalone ostatecznie przez ewolucjonizm ludzkie religie. Darwin swoim odkryciem dokonał nie tylko milowego kroku w historii nauki. Dokonał też rewolucji w dziedzinie humanizmu. Wizja człowieka, jaką zaczerpnął z realistycznego spojrzenia na naturę jest niebotycznie głębsza od wszystkiego, co wcześniej śniło się filozofom i ich skrępowanym naśladowcom – teologom.