Książka Napy dedykowana jest zmarłemu niedawno wielkiemu działaczowi ateistycznemu Christopherowi Hitchensowi i trzeba przyznać, autor dołożył wszelkich starań, aby ta dedykacja nie była tylko pustym słowem. Skazany na Boga? to naprawdę wartościowa lektura.

Jedną z jej mocnych stron jest kompozycja – od rzeczy szczegółowych i bliskich wędrujemy ku coraz bardziej ogólnym. Punktem wyjściowym jest autentyczna scena, w której to polska emigrantka w Londynie wręcza swoje małe dziecko papieżowi Benedyktowi XVI, który właśnie bawił w tych stronach obnażając spolegliwość wobec religijnych autorytetów polityków brytyjskich. Jak pamiętamy, w tym samym czasie Dawkins domagał się aresztowania papieża z uwagi na przemilczanie i tuszowanie przez niego skandali pedofilskich w kościele. Matka wybrała jednak dewocję i beztrosko wręczyła swoje dzieciątko w ręce człowieka, które być może bezpośrednio przyczyniły się do ukrywania cierpień tysięcy innych dzieci brutalnie gwałconych za grubymi drzwiami tej czy innej plebanii. Cóż stało się dalej? Oto matka uznaje, iż za sprawą pobytu w rękach namiestnika Jezusa na ziemi życie jej córeczki z pewnością stanie się lepsze. Do naiwnej kobiety rychło dołącza prasa, zachwycając się tym spełnieniem macierzyńskich marzeń.

Skąd to się bierze? – pyta Napa i wciąga nas w podróż przez nielogiczności dogmatyki katolickiej. Posługując się wnikliwą analizą pokazuje nam, jak bardzo instrumentalnie traktowane były przez Kościół źródła wiary chrześcijańskiej. Część tekstów źródłowych zostaje uznana za nieważną, ich posiadanie zaczyna być karane, same teksty niszczone. Zostają tylko te, które pasują do doktryny, uzasadniając w ogóle jakąkolwiek potrzebę istnienia kleru i jego papieża, bowiem w nieprzerobionych źródłach nic o tym nie ma. To jednak nie wystarcza i kościół walczy aż do XIX wieku z dostępem do Biblii. Początkowo w ogóle nie może jej czytać osoba „nie wtajemniczona”, następnie wymaga się, aby do jej studiowania potrzebne było zezwolenie.

Narracja książki idzie dalej i kieruje się ku dogmatom. Czy rzeczywiście brutalny zbrodniarz ma więcej praw od rozwódki? Czy wolna wola, rzekomy dar od boga, uzasadnia konflikt woli mordercy z wolą ofiary? Czy ofierze bóg też dał wolną wolę? Oczywiście po takich pytaniach warto zająć się dobrocią samego boga – zaglądamy więc do Biblii i trzeba przyznać, iż to co tam widzimy, ciężko nazwać w jakikolwiek sposób dobrocią. Co jednak sprawia, że ludzie nadal w to wierzą?

W tym momencie oddalamy się od krytyki katolicyzmu, i przechodzimy do krytyki wiary. Autor zauważa rzecz bardzo ważną, którą pozwolę sobie wyrazić własnymi słowy, bowiem niedawno sam ze swym piórem w tamtą stronę zmierzałem. Słowo „wiara” jest mylące. Chodzi o bezrefleksyjne przyjęcie złożonych i wewnętrznie sprzecznych konstruktów myślowych. Ich przyjęciu sprzyjają jedynie strach i fałszywe obietnice. Nie ma to nic wspólnego z „wiarą” rozumianą jako przypuszczanie czegoś, lub pielęgnowanie optymizmu co do efektu własnych przedsięwzięć. Tego typu „wiara” jest rzeczą wysoce szkodliwą. Zamyka umysły, oducza myśleć, skazuje na okaleczenie nie tylko intelektu, ale poczucia sprawiedliwości i jakiejkolwiek bezinteresownej wrażliwości. Ludzie chowani na takiej odżywce, jaką jest „wiara” religijna, tylko cudem unikają niekiedy poważnych dewiacji, a jak wiemy – nie zawsze.

Jak to było dawniej? – pyta w swoim rzetelnym i zadziwiająco łagodnym tonie (ja tak nie potrafię!) autor. W ramach odpowiedzi omówione zostają rzeczywiste, naturalne źródła bogów i religii, wypływające z naiwnego zmyślania, a później już budowane z wielką łatwością poprzez dorabianie teologii do dawnych zmyśleń. Jak zauważa Napa – to w żaden sposób nie może być prawdziwe. Nie mają też racji ci, którzy dopatrują się w religiach źródeł moralności. Źródła zachowań życzliwych wobec innych są naturalne, ludzkość zaś stopniowo, w niektórych przynajmniej obszarach świata, zmienia je na lepsze. Religie nie są tu sojusznikami – wręcz przeciwnie, dopóki mogą, bronią starych, brutalniejszych zasad, stając się przez to nie źródłem etyki, ale jej głównym przeciwnikiem. Zresztą, jaka może być religijna etyka, skoro nie jest oparta na przemyśleniach, lecz na gotowych, absurdalnych, wewnętrznie sprzecznych konstruktach wiary, których atrakcyjność nie tkwi w tym, że są dobre, ale w zastraszeniu (piekło, odrzucenie, spalenie na stosie) i fałszywych obietnicach (wieczność, raj, nirwana, spotkanie zmarłych bliskich).

Koniec książki zwieńczony jest pytaniem o rzeczywistość. Religie są tak powszechne, że żyjemy w sporym oderwaniu od tego co jest naprawdę. Do tego nawet bez narkotyków mentalnych tej czy innej „wiary” jesteśmy podatni na niezbyt doskonałe funkcjonowanie naszych zmysłów i instynktów. Natura sprawiła poprzez ewolucję, iż instynktownie oczekujemy w zjawiskach bezosobowych osobowej obecności – stąd prosta droga do bogów. Nie pomaga nam też aparat zmysłowy widzenia, który ma specjalny, nadwrażliwy moduł rozpoznawania twarzy, dzięki czemu widzimy twarze w chmurach, maskach samochodów, zaparowanych szybach, kałużach rozlanego mleka – stąd do cudów tylko jeden krok.

Książka Napy zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Jest sumienna, logiczna, dobrze skonstruowana. Polecam!

——————-

W dniach 29 – 31 marca 2012 r. książka „Skazany na Boga?” dostępna jest bezpłatnie (do ściągnięcia) na następujących platformach e-bookowych:

  • wersja polska na platformie Virtualo.pl. Książka dostępna jest (po zalogowaniu) w formatach MOBI (na urządzenia kindle), EPUB (na urządzenia typu tablet, iPhone) oraz w zwykłym PDF. Format EPUB jest możliwy również do odczytu na zwykłych PC-tach poprzez przeglądarkę Mozilla Firefox (po zainstalowaniu odpowiedniej wtyczki)
  • wersja angielska na platformie Amazon.com (wyłącznie format MOBI na urządzenia kindle).
 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EnglishUkraine