1. Jaki system polityczny jest twoim zdaniem najlepszy? Czy demokracja? A może jakiś
inny? Jeśli – na przykład – demokracja, to czy bezpośrednia, czy przedstawicielska?
W jaki sposób działająca?
Demokracja jest najlepsza, ale bez edukacji (społecznej, obywatelskiej, instytucjonalnej) może doprowadzić do tragedii pokroju wybrania Hitlera, Kaczyńskiego lub Romneya.
By partycypować, trzeba mieć wiedzę. Jeśli damy prawo partycypacji ludziom, którzy w miejsce wiedzy mają uprzedzenia, stereotypy i kompleksy, wręcz prosimy się o nieszczęście. Poza tym w 38-milionowym kraju nie da się wprowadzić efektywnej demokracji bezpośredniej na poziomie krajowym czy międzynarodowym. Nie można wszak znać się na wszystkim (gospodarka, służba zdrowia, edukacja, nauka, prawa człowieka, armia, sport itd.), a tworzenie prawa to poważna sprawa. By to prawo było dobre, jego twórcom potrzeba wiedzy.
Poza tym większość ludzi jest tak zajęta swoimi problemami, że zignorowała by konieczność sumiennego zapoznawania się kolejnymi problematykami konkretnych aktów prawnych, zdając się przy podejmowaniu decyzji na emocje. W dłuższej perspektywie dawała by się rozgrywać politykom, lobbystom i mediom.
Z drugiej jednak strony rozwój technologiczny (internet) daje lepsze narzędzia do rzetelnej konsultacji społecznej (z tymi których odpowiednie zagadnienia interesują) naszych przedstawicieli z nami, nad konkretnymi ustawami. Kto ma coś do powiedzenia, dostaje narzędzia do podzielenia się swoimi uwagami.
Demokracja bezpośrednia jednak jest do wprowadzenia, na poziomie samorządowym.
Demokracja przedstawicielska jest najefektywniejsza, ale wyborcy muszą być bardziej świadomi kogo i po co wybierają. Również ordynacja wyborcza musi ułatwiać wymianę elit. Być może trzeba zmniejszyć progi wyborcze lub progi dające subwencje, choć wiąże się to z dużym ryzykiem. Nie popieram za to jednomandatowych okręgów wyborczych, gdyż zbytnio promują dominujące partie i jeszcze bardziej konserwują status quo. Utopią jest wiara, że w licznych małych okręgach wyborcy wybiorą najlepszych kandydatów. Nieprawda, wybiorą kierując się ich przynależnością partyjną, co potwierdziło się przy jednomandatowych wyborach do Senatu.
2. Jakie jest twoje zdanie na temat własności prywatnej i redystrybucji dóbr? Czy
podatki powinny być jak najmniejsze, czy jednak wysokie, aby dbać o równość
społeczną i zabezpieczenie najsłabszych? A może to zła droga do wspierania
najsłabszych?
Podatki dochodowe powinny być progresywne (np. 0%, 5%,10%,20%,30% i 40%) a VAT na produkty żywnościowe, lecznicze, odzież, książki i dobra edukacyjne jak najniższy. Popieram podatek Tobina, tj. od transakcji kapitałowych. Jestem za akcyzą na produkty szkodliwe lub/i uzależniające (np. żywność mocno solona, słodzona, konserwowana chemicznie, alkohol, tytoń), za wyjątkiem produktów tradycyjnych, wykonywanych tradycyjnymi technologiami.
Państwo powinno prowadzić politykę przeciwdziałającą rozwarstwieniu społecznemu. Jestem za tym, by do Konstytucji wpisać górny pułap współczynnika Giniego, który nie może wynieść więcej niż 0,4 (analogicznie do zapisu o 60% zadłużeniu).
Własność prywatną należy chronić, ale też jej ochrona nie może być absolutna i nie może doprowadzać do terroryzowania innych ludzi (przykład na prywatnym gruncie wybudowałem sobie fabrykę; by być konkurencyjny – czyt. obniżyć sobie koszty – ścieki wylewam do pobliskiej rzeki, odpady zakopuję na mojej posesji, skażając wody gruntowe, a moi sąsiedzi muszą wdychać toksyczne i śmierdzące gazy, które zakład produkuje). Państwo musi mieć prawo do kontroli, co się dzieje w obrębie własności prywatnej.
3. Jakie jest twoje zdanie na temat własności intelektualnej? Czy powinna być
chroniona tak samo jak własność fizyczna? Czy nie powinna być wcale chroniona?
Jeśli nie, to w jaki inny sposób zapewnić godziwe zarobki osobom produkującym
dobra intelektualne?
Własności intelektualne powinny być chronione, ale czasowo (np. utwór muzyczny przez 10 lat od momentu powstania) i w ograniczonym zakresie (np. ochrona przed plagiatami). Ograniczony czas ich ochrony zachęcałby autorów do dalszej pracy, zamiast odcinania kuponów od wcześniejszego sukcesu, a innym dawałby możliwość rozwijania pierwotnego dzieła. Dostęp do dóbr intelektualnych daje inspiracje do powstawania nowych dóbr, czyli stymuluje postęp.
4. Czy edukacja powinna być centralnie sterowana, czy też raczej zależeć od
prywatnej inicjatywy? Kto powinien ustalać program nauczania? Jak się to ma do
zasad ekonomicznych postulowanych w innych punktach? Czy powinna być płatna
czy bezpłatna?
Edukacja powinna bazować na wiedzy pedagogów (odnośnie zasad nauki/predyspozycji dzieci w rożnym wieku) oraz wiedzy naukowców. By przeciwdziałać wykluczeniu społecznemu, publiczne szkoły muszą być ogólnodostępne, a to można zagwarantować tylko z publicznych środków. Mogą i powinny istnieć komercyjne prywatne szkoły – ale jako dodatek do systemu, a nie jego trzon. Prywatne czy społeczne placówki oświatowe mogą eksperymentować z programem nauczania, ale muszą zagwarantować realizację podstawy programowej. Oczywiście, podstawa programowa musi być dobrze przygotowana. Szkoły muszą przygotowywać do życia w nowoczesnym społeczeństwie, dlatego edukacja musi być nakierowana na umiejętność korzystania z internetu, życia w społeczeństwach multi-kulti, ale i wyrabiać w następnych pokoleniach postawy obywatelskie (zaangażowanie społeczno-polityczne). Młodzież musi poznać też zasady/mechanizmy funkcjonowania państwa.
5. Jakie powinno być miejsce religii w życiu publicznym?
Religia jest częścią życia Homo sapiens, więc ma prawo do istnienia w przestrzeni publicznej, ale nie może rościć sobie praw do jej zawłaszczania i kontrolowania.
Państwo ma tworzyć prawa kierując się świecką motywacją prawodawczą. Gdy dochodzi do konfliktu świeckiego prawa z nakazami religijnymi lub tradycją (np. n vitro, obrzezanie, ubój rytualny czy zakaz zakrywania twarzy), prawo świeckie ma wyższość.
Politycy w ramach działalności politycznej nie powinni ostentacyjnie obnosić się swoimi przekonaniami religijnymi/areligijnymi. Mają pełne prawo praktykować swoją religię, ale fakt praktyki nie powinien być orężem w ich działalności politycznej. Wyznanie nie powinno być elementem legitymizującym lub delegitymizującym polityków, a religia nie powinna być elementem gry politycznej.
6. Na czym powinny się opierać prawa człowieka? Czy bardziej na prawie do
własnej tożsamości pojętej na przykład jako tradycja przodków, czy też bardziej na
prawach człowieka opartych na fundamentach materialistycznych, psychologiczno
– medycznych?
Problem mam już z pojęciem prawa. Prawo to wszak ludzki twór. To rodzaj spisanej umowy społecznej, a to już jest umowne/relatywne. Tradycja (w tym i ta religijna) ma biologiczny sens, gdyż mimo irracjonalnego uzasadnienia przekazuje pewne zasady postępowania, które w niezmieniających się warunkach umożliwiają przetrwanie. Jednak obecnie świat się dynamicznie zmienia i tradycja przodków staje się anachroniczna, a nierzadko wręcz szkodliwa. Dlatego też fundamenty filozoficzne, materialistyczne, psychologiczne, medyczne czy biologiczne są dla mnie lepszym narzędziem do tworzenia praw człowieka. Prawa człowieka mają dać ludziom szanse na przetrwanie, i to przetrwanie w zdrowiu, w zgodności z naturą (np. posiadanie potomstwa lub homoseksualizm) i godnych warunkach (ekonomicznych jak i psychicznych).
7. Czy dziecko powinno być własnością rodzica w kwestii jego wychowania? Czy
może na przykład nauczanie religii powinno być dozwolone od 18 lat bez względu
na opinię rodziców? Co ze skrajnymi przypadkami – religijne obrzezania dzieci,
zakaz transfuzji krwi u Świadków Jehowy, nieletnie prostytutki świątynne, Amisze
odrzucający współczesność także w imieniu swoich dzieci etc.?
Wszystko zależy od wieku dziecka i od tego, czy strategia wychowawcza rodziców jest dla dziecka groźna (zwłaszcza fizycznie i psychicznie). Im dziecko starsze, tym bardziej powinno mieć prawo do decydowania o sobie. Na przykład uważam, że po przekroczeniu 15. roku życia powinno mieć już prawo np. do suwerennego decydowania, czy chce uczęszczać na katechezę, czy nie, lub do zmiany wyznania itd.
Obrzezanie – jako okaleczanie – powinno zostać zakazane. Prawa rodziców, którzy zagrażają swoim dzieciom (czy ze względów kulturowo-religijnych, czy patologii, czy też tylko z racji ich niebezpiecznej głupoty), powinny być odbierane. Wolność wyznania nie może być wartością wyższą niż życie czy ludzkie zdrowie.
8. Co sądzisz o feminizmie, walce o prawa kobiet? Czy uważasz, iż w Europie prawa
kobiet są już zrównane z męskimi, czy też nie? Czy uważasz, że potrzeby kobiet i
mężczyzn są podobne? Czy istnieje kobiecy punkt widzenia marginalizowany do tej
pory przez patriarchalną kulturę na przestrzeni dziejów?
Jestem feministą. Prawa obu płci są już praktycznie zrównane, ale gorzej jest z ich egzekwowaniem (np. zatrudnianie kobiet). I o to toczy się teraz bój. Potrzeby kobiet i mężczyzn są w 98% takie same.
Jestem też za zrównaniem wieku emerytalnego płci, przy jednoczesnym zrównaniu urlopów rodzicielskich.
Istnieje kobiecy punkt widzenia. Widać to chociażby w postulatach politycznych środowisk kobiecych – innych, niż te płynące z środowisk zdominowanych przez mężczyzn. Skoro mózg ma płeć, polityka i ideologia też ją mają.
9. Co sądzisz o walce o prawa osób homoseksualnych? Jak duży to problem? Czy
pary homoseksualne mogą wychodzić za siebie, czy mogą adoptować dzieci?
Jestem umiarkowanym libertynem i nie kupuję prawicowej retoryki o zagrożeniu ze strony LGBTQ. Ludzie żyjący w związku homoseksualnym, którzy chcą założyć rodzinę, mają do tego prawo. Jestem zarówno za małżeństwami homoseksualnymi i adopcją przez nich dzieci, jak i za małżeństwami poligamicznymi. Co więcej, nie tylko jestem za, ale działam na rzecz. Od 2004 działałem wraz z ruchami LGBTQ w Krakowie przy Marszach Tolerancji/Równości i zwalczam wszelkie fobie, w tym homofobie.
10. Co sądzisz o zagadnieniach związanych z ochroną środowiska?
Czy nam się to podoba, czy nie, jesteśmy częścią ekosystemu. Jeśli go niszczymy/zakłócamy, sami płacimy za to cenę. Przykład: ptaki czy płazy (zwłaszcza ropuchy) jedzą olbrzymie ilości owadów. Ale potrzebują specyficznych miejsc lęgowych (lasów, półek skalnych, zbiorników wodnych). Owady mają tu na ogół (choć nie zawsze) mniejsze wymagania. Jeśli zniszczymy lęgowiska lub uniemożliwimy do nich dostęp (budując autostrady itd.), spowodujemy spadek lub nawet wymarcie populacji owych płazów czy ptaków. Gdy one znikną, szybko namnożą się owady, które wejdą nam w szkodę. My użyjemy przeciw nim pestycydów, a te zabiją wszystkie owady – w tym i te, które zapylają rośliny kwiatowe (pszczoły, trzmiele). Bez roślin kwiatowych nie będzie owoców i warzyw. Upadnie przemysł rolniczy, a ludzkość zacznie głodować. Dlatego warto chronić środowisko – w celu zarówno ratowania wskaźników wydajności przemysłu, jak i naszego gatunku.
Efekt cieplarniany jest faktem. Co jest jego przyczyną – działalność człowieka, czy też naturalne procesy – to temat do dyskusji.
Potrzebujemy energii elektrycznej, a nie ma ekologicznych źródeł jej pozyskiwania. Tamy niszczą ekosystem rzek. Wiatraki produkują szkodliwe infradźwięki. Elektrownie atomowe produkują radioaktywne odpady, a i pozyskiwanie paliwa do nich wiąże się ze skażeniem okolic kopalni. Podobny problem występuje z wydobywaniem metali do ogniw słonecznych. A węgiel to już w ogóle katastrofa ekologiczna. Pozostaje geotermia, ale ta ma bardzo ograniczony zasięg. Za elektrowniami wiatrowymi przemawia fakt, iż są one – podobnie jak energetyka węglowa – znaczącymi dodatkowymi miejscami pracy, bo by zapewnić odpowiednią ilość energii, potrzeba ich całkiem sporo. Tak naprawdę potrzebujemy nauki, by opracować nowe źródła energii, bo ekologicznych jej źródeł właściwie nie ma.
Samo GMO nie jest zagrożeniem. Zagrożeniem są korporacje, które mają prawa patentowe na GMO. Same te prawa patentowe w ich obecnej formie też są groźne. Wspomniane firmy mogą odebrać rolnikom uprawiającym obok plantacji GMO „tradycyjne” rośliny ziemię, gdy dojdzie do samoistnego samozapylenia roślin tradycyjnych z odmianami GMO. Poza tym, by produkować GMO, trzeba mieć olbrzymi budżet na badania laboratoryjne. Ma go niewielu. Dlatego GMO sprzyja monopolizacji rynku przez bogate korporacje, a więc jest groźne ekonomicznie i uzależniające dla swoich użytkowników.
GMO produkują koncerny w celach komercyjnych. By jak najwięcej zarobić, mogą zacząć obniżać koszty. Istnieje tu więc obawa, czy aby nie zaczną oszczędzać na badaniach kontrolnych swoich produktów. Również istnieją obawy (być może są to tylko lęki niedoinformowanych/niedouczonych mas) czy rośliny takie nie szkodzą ekosystemowi (np. trując pożyteczne owady).
11. Jaki jest twój stosunek do Unii Europejskiej, jesteś za, czy przeciw? Czy powinna
być Stanami Zjednoczonymi Europy z rządem europejskim jako główną instancją,
czy luźnym stowarzyszeniem? Czy ogólnie uważasz, iż warto, by kraje świata się
jednoczyły, czy też cenisz wyżej wartości nacjonalistyczne i (lub) patriotyczne?
Jestem za UE. W zglobalizowanym świecie, z globalną gospodarką opartą na globalnej wiosce, który stawia nas przed globalnymi problemami nie ma alternatywy dla integracji. Tylko zintegrowane państwa mogą razem coś zaradzić. Powoli zaczynam się przekonywać do tzw. Stanów Zjednoczonych Europy, ale porównywanie Europy do USA uważam za niesmaczne. Jestem USA-sceptykiem.
Nacjonalizm to dziecko XIX wieku – projekt integrowania społeczności danych ziem w momencie porewolucyjnego upadku systemu kastowego monarchistycznych państw, gdy okazało się, iż chłopom czy robotnikom wszystko jedno kto (jaki kraj) włada ich ziemiami, byle tylko ich dobrze traktował. Wtedy zaczęto ich „uświadamiać narodowo”. Pojęcie państwa jest więc też i umową społeczną, którą można demokratycznie modyfikować.
A patriotyzm dla mnie to działanie na rzecz wspólnoty w której żyję. Jeśli grozi jej coś, co wynika z globalizacji, za pomocą integracji chcę owo zagrożenie pokonać. Patriotyzm to też płacenie podatków, z których tworzone jest mienie wspólne.
12. Co sądzisz o: aborcji, eutanazji, in vitro?
By mówić o istocie ludzkiej, człowieku, musimy zaobserwować działający ludzki mózg. Bez mózgu umożliwiającego istnienie świadomości, organizm nie jest człowiekiem.
O człowieku (w sensie podmiotu prawnego) możemy mówić w momencie urodzenia, kiedy zaczynają funkcjonować jego organy wewnętrzne bez ciągłego wsparcia organizmu kobiety. Gdy pojawia się człowiek, jego życie podlegać musi prawnej ochronie. Wcześnie jest on płodem i jeśli kobieta chce zachować ciążę, decyduje się zarazem na wyrzeczenia i nadzór państwa (np. badania lekarskie) nad ciążą. Jeśli jednak nie chce – tym bardziej gdy nie może – kontynuować ciąży, ma prawo do jej przerwania. Wiadomo, iż im wcześniej dojdzie do aborcji, tym lepiej. Nadawanie praw płodowi – i to takich, które ograniczają prawa kobiet – jest, moim zdaniem, niedopuszczalne.
In vitro jest procedurą medyczną mającą likwidować skutki bezpłodności. Jako świadczenie lecznicze powinno być refundowane z budżetu, i to bez Gowinowskich obostrzeń.
Eutanazja wynika z prawa człowieka o decydowaniu o własnym życiu i własnej śmierci. Człowiek jest właścicielem swojego życia, i ma prawo je godnie zakończyć. Nawet najlepsze hospicjum nie jest gwarantem godnej śmierci. W praktyce, w polskich warunkach, niewielu stać na hospicjum, czy dobrą opiekę terminalną, co jeszcze bardziej ogranicza prawo do godnej śmierci.
13. Na ile ważny jest dla ciebie rozwój nauki? Czy zgodziłbyś się na większe
obciążenie fiskalne w tym celu? Czy ograniczyłbyś w tym celu świadczenia socjalne,
gdybyś był politykiem?
Najpierw bym zaczął od reorganizacji budżetu. Zamiast na IPN, czy związki wyznaniowe, można środki przeznaczyć na inne cele, np. na naukę. Zwiększenie podatków – by inwestować w naukę – jak najbardziej jest do zaakceptowania. Cięć socjalnych bym nie stosował, ale ich restrukturyzacja i głęboka reforma jest konieczna. System socjalny wymaga reform. Nauka ma nam pomóc w życiu. By jednak z jej owoców korzystać, trzeba mieć zapewnione minimum egzystencjalne. Rozwój nauki nie jest celem samym w sobie. Nauka ma służyć ludziom. Ale, by odkrycie posłużyło ludziom, trzeba czasu i serii wynikających po sobie odkryć, dlatego nie można krótkowzrocznie mierzyć konkretnych odkryć naukowców ich konkretną przydatnością (tu i teraz).
14. Czy państwo powinno wspierać kulturę?
Tak. Brak wsparcia czy komercjalizacja kultury oznacza jej upadek. W okresie prosperity państwo powinno łożyć na kulturę. Jednak kultura nie jest dla państwa priorytetem. Jeśli państwu – np. z racji kryzysu – brakuje pieniędzy na edukację, służbę zdrowia, pomoc dla wykluczonych, czy niezbędne remonty publicznej infrastruktury, wtedy potrzeby kultury muszą być odkładane na dalszy plan, acz bliższy niż potrzeby sportu i rekreacji.
15. Czy państwo powinno wspierać sport i rekreację?
W najmniejszym stopniu. Może, ale na pewno nie jako priorytet. Jeśli już finansuje, musi mieć kontrolę nad środkami finansowymi, które wyłożyło. Państwo raczej powinno wspierać kulturę fizyczną przy placówkach oświatowych.
16. Jak daleko powinna sięgać wolność słowa? Czy istnieją treści, które powinny być
zakazane?
Zakazane powinny być tylko treści mające wykreować agresję i przemoc wobec innych ludzi/grup społecznych, czyli zakazana powinna być mowa nienawiści. Wolność słowa nie oznacza jednak przyzwolenia na obrażanie. Karą za obrażanie powinien być jednak publiczny bojkot obrażającego, a nie sankcja karna.
Wolność słowa jest ważniejsza niż wolność wyznania. Religia, w tym jej przedmiot – a tym bardziej instytucja – może być krytykowana. Wierzącym również przysługuje owa wolność (religijnego) słowa i głoszenia publicznie swoich opinii, jeśli nie służy do podżegania do agresji wobec innych ludzi.
17. Media mają ogromny wpływ na rzeczywistość. Czy są dobre? Czy istnieje
możliwość stworzenia warunków pod lepsze media za pomocą lepszych regulacji
prawnych?
Media (zwłaszcza te komercyjne) to poważny problem. Są komercyjne, więc muszą zarobić. Zarabiają na reklamach + oglądalności/poczytności. By mieć odbiorców, poszukują sensacji kosztem obiektywizmu, rzetelności itd. W wyniku tego przekazują widzom/odbiorcom zniekształcony obraz. Co więcej, wykształcenie i walory intelektualne większości dziennikarzy pozostawiają bardzo wiele do życzenia. Czasami słowo „dziennikarz” bywa synonimem matoła.
Takie działanie demoralizuje naszą klasę polityczną. Politycy kontaktują się z własnym elektoratem głównie przez media. Jeśli media interesuje sensacja, polityk, by się w nich pojawić, musi być sensacyjny. Musi zrobić coś szokującego, ostrego, agresywnego. Polityk merytoryczny jest nudny. Jak jest nudny, to się go nie zaprasza, nie pyta się go o komentarze itd. Tak oto media promują negatywne postawy u polityków. Wręcz zniechęcają ich do spokojnej, cichej, merytorycznej pracy.
Nie wiem, czy da się zrobić tu jakieś sensowne regulacje prawne. To jest wina komercyjności mediów. Być może lepsza edukacja dziennikarzy by coś poprawiła, ale i tak dziennikarze trafią do wolnorynkowych mediów, w których szybko zmuszono by ich do prostackiej pogoni za sensacją.
18. Co sądzisz o emigracji do krajów europejskich? Czy imigranci z państw
muzułmańskich są problemem? Co może zapewnić lepszą ich integrację, jeśli
zauważasz taką potrzebę?
Emigranci – nie tylko muzułmańscy – mogą być problemem, ale nie muszą. Problemem są fundamentaliści religijni, którzy żyją i ukrywają się w populacjach emigrantów. Ich zachowania odbijają się negatywnie na całej grupie, do której należą. Efektem tego jest naznaczanie wszystkich emigrantów z danej grupy. Stereotypy te prowokują dyskryminację (zawodową czy ekonomiczną), czy wręcz fobie (islamofobię), która wpływa negatywnie na stosunek (zawodowy, polityczny, społeczny) do danej grupy emigrantów i wytwarza napięcia między nimi, a resztą społeczeństwa. Owe napięcia wykorzystują fundamentaliści i radykałowie z obu stron. Powstaje więc błędne koło.
Integracja jest niezbędna, ale w dobie globalizacji jest ona utrudniona, gdyż emigranci mogą być w stałym kontakcie z rodzimą kulturą, społecznością, tokami myślenia, ideologiczną narracją itd. Poza tym emigranci żyją na ogół razem w biednych dzielnicach. Mieszkając razem, są w stanie kultywować (czy wręcz wymuszać kultywowanie) swoją tradycję. Są dla siebie grupą wsparcia, ale i grupą autokontroli kulturowej. Bez „rozgonienia” takich gett i równomiernego wymieszania ludności, integracja nie będzie możliwa.
Wolnościowy model brytyjski („możesz żyć, wierzyć, praktykować jak chcesz jeśli tylko nie atakujesz monarchy”) jest już totalną porażką. Aprobuje się w nim, a nawet chroni, anachroniczne wzorce kulturowe, typu obrzezanie czy prawo Szariatu.
Ale i model twardego laicyzmu francuskiego nie rozwiązuje wszelkich problemów. Wszak emigranci nadal mieszkają razem w biednych dzielnicach odpornych na integrację. Co gorsza, będąc potomkami emigrantów mieszkając w takich dzielnicach, są często tym naznaczeni, co utrudnia im znalezienie dobrze płatnej pracy lub jakiejkolwiek pracy. To z kolei kreuje w nich frustrację, która co jakiś czas eksploduje w postaci (świeckich) zamieszek z paleniem samochodów.
19. Czy obce państwo może ingerować w politykę drugiego państwa z uwagi na
łamanie praw człowieka?
Tu jest problem. Teoretycznie do interwencji w celu ratowania praw człowieka w takiej sytuacji jest ONZ. Ale ONZ jest zablokowany politycznie (np. weto Rosji i Chin w sprawie Libii i Syrii) więc jest nie skuteczna.
Mamy imperatyw moralny, by zareagować. Pytanie brzmi: jak reagować? Bojkot, sankcje ekonomiczne, embarga, czy wręcz interwencje zbrojne? Uważam, że państwa powinny reagować nawet zbrojnie na łamanie praw człowieka. Rodzaj reakcji powinien być adekwatny do skali łamania owych praw, a przy samej interwencji niedopuszczalne jest łamanie praw ludzi „ratowanych”, czy nawet łamiących te prawa.
20. Dopisz uwagi, które nie wynikają z powyższych pytań, a które są istotne dla
twojego światopoglądu.
Brakuje mi tu podstawowego pytania o role/zadania instytucji państwa dla społeczeństwa, oraz pytania o cel gospodarki. Celem państwa jest stworzenie, podtrzymywanie i poprawianie/modernizowania ram strukturalnych społeczeństwa za pomocą przede wszystkim aktów prawnych i instytucji. Państwo jest dla obywateli i ma wobec nich liczne obowiązki, do których należy pilnowanie szeroko rozumianego bezpieczeństwa, zapewnienie dostępu do edukacji i opieki zdrowotnej, wsparcie dla osób wykluczonych czy poszkodowanych w wyniku klęsk żywiołowych. Państwo też ma za zadanie dbanie o wspólne dobra, w tym o infrastrukturę drogową i kolejową, czy też energetyczną. Zadania te ma realizować nie w komercyjny sposób.
Ponieważ państwo składa się z obywateli, obywatele są zobowiązani do pewnych powinności wobec państwa (np. płacenia podatków, przestrzegania prawa), jednak istnienie państwa nie jest celem samym w sobie (jak widzi to konserwatywna prawica).
Z ludźmi jest też pewien problem. Lubią sobie upraszczać życie. Często jest to motorem postępu/innowacyjności (wynalazków) ale często sama chęć ułatwienia sobie życia nie zostaje wsparta odpowiednim zaangażowaniem szarych komórek. Przykładowo, niektórzy budując dom, most czy drogi – by było im łatwiej – oszczędzają na bezpieczeństwie, stosują łatwiejsze w eksploatacji, tańsze czy dostępniejsze ale wadliwe zamienniki. Efektem tego są katastrofy budowlane. Inni – zamiast trudzić się utylizacją odpadów postprodukcyjnych – wylewają je lub nielegalnie składują, zatruwając ekosystem, w którym jesteśmy też i my.
Dlatego też państwo i jego instytucje muszą kontrolować takich delikwentów, co wymusza stosowanie odpowiednich certyfikatów, zezwoleń czy procedur, które nie podobają się piewcom wolnego rynku. Ale państwo musi to robić. Pytanie brzmi tylko: jak to robić?
A co jest celem gospodarki? Jej celem jest zapewnienie ludziom środków do życia poprzez produkcję i dystrybucję dóbr potrzebnych do życia. Rozwój gospodarki oznaczać powinien poprawę warunków życia społeczeństwa. To nazywamy postępem. Jednak neoliberalizm (monetaryzm + ekonomia podaży) doprowadziły do rozwoju gospodarki, którego beneficjentami stała się niewielka część społeczeństwa kosztem reszty. W neoliberalizmie wzrost PKB czy spadek inflacji stały się celem samym w sobie, co w końcu zaowocowało kryzysem.
Po drodze wykreowano spadek poczucia bezpieczeństwa egzystencjalnego, który stał się czynnikiem napędzającym dla religijnego fundamentalizmu. Najsilniej widać tą korelacje na przykładzie USA, które są najbardziej wolnorynkowe, i w których fundamentalizm chrześcijański ciągle kwitnie.
Wolny rynek, jaki postulują neoliberałowie i libertarianie, to utopia podobna do socjalizmu utopijnego. Właściwie jest to nieomal religijna wiara w „niewidzialną rękę rynku” (czyżby rękę boga?) i to, że „wolni” od nakazów (demonizowanego) państwa ludzie, kierujący się swoimi egoistycznymi pobudkami, stworzą sprawnie działający system, który rozwiąże wszystkie problemy. Znając jednak prawa Murphy’ego, czy nagrody Darwina, pokazujące ogrom ludzkiej głupoty, trudno zaryzykować danie ludziom absolutnej wolności, licząc wyłacznie na ich egoizm.
Zresztą, nawet owi ludzie tą wolność dostaną, to nie będą wolni, gdyż zawsze będą ograniczani przez innych. Wolność jednych kończy się tam gdzie zaczyna wolność drugich. Kierując się swoim partykularnym interesem ludzie będą próbowali narzucić – wynikające z ich wolności – własne zdanie/zachowanie, kosztem wolności drugiego człowieka. I tak ci, którzy dzięki neoliberalnej deregulacji się wzbogacą (biznes, korporacje), szybko wykorzystają swoją wolność do takiego uregulowania rzeczywistości, by zapewnić sobie utrzymanie status quo.
Już teraz dochodzi do paradoksów – ortodoksyjni neoliberałowie i libertarianie/anarcho-kapitaliści krytykują kwintesencje „burżuazyjnego” kapitalizmu, jakim jest wielki biznes, korporacje, koncerny itd. za ich egoistyczną politykę lobbingową, a – by było zabawniej – nazywając ją socjalizmem czy komunizmem.
Tak więc bez regulacji zakresu wolności dochodzić będzie tylko do eskalacji konfliktów. Widać to na przykładzie sporów wynikających z braku regulacji w postaci zagospodarowania przestrzennego w miastach, gdzie np. zabudowuje się resztki zieleni miejskiej (bo na tym biznes robią deweloperzy), co pogarsza klimat i warunki życia dotychczasowym mieszkańcom miast.
——-
Mateusz Burzawa – członek Oddziału Krakowskiego PSR. Absolwent religioznawstwa Uniwersytetu Jagielońskiego. Od 2005 roku jest członkiem Stowarzyszenia Kuźnica (aktualnie członek Rady Kuźnicy). Od listopada 2007 członek Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów (w kadencji 2011-2013 członek Komisji Rewizyjnej), a od 2008 roku Stowarzyszenia Wolnomyśliciele (którego jest przewodniczącym). Pomysłodawca i organizator Marszy Ateistów i Agnostyków. Obecnie działa też w ramach Koalicji Postęp i Świeckość (http://kpis.pl/). Od 2011 roku pisze teksty dla Forum Myśli Wolnej. Zainteresowania: działalność społeczno-polityczna, socjologia, religioznawstwo, politologia i polityka w praktyce, psychologia, lotnictwo, militaryzacja, biologia (zoologia, ewolucjonizm, paleontologia, ekologia, genetyka, herpenterologia), ochrona środowiska, prawa człowieka, feminizm, historia.
——-
Więcej informacji na temat naszej ankiety.