Dziś kolejna recenzja z pięknego koncertu, gdzie po pierwsze przedstawiam różne polistylistyczne wątki w muzyce klasycznej. Obok obchodzącego jubileusz Krzysztofa Meyera spotkamy się tu też z tureckim kompozytorem i wolnomyślicielem Fazilem Sayem. Wpieranie twórców takich jak Fazil Say powinno być bliskie racjonalistom…

Ze stron NFM

Cudownie było obchodzić wraz z kompozytorem jego jubileusz w Sali Czerwonej wrocławskiego NFM (13.11.23). Grała NFM Orkiestra Leopoldinum oraz soliści – Christian Danowicz grający na skrzypcach i prowadzący zespół,  flecista Jan Krzeszowiec i klawesynistka Gośka Isphording.

Usłyszeliśmy Concerto retro na flet, klawesyn i smyczki op. 39a Krzysztofa Meyera, utwór, który znakomicie lawirował między estetyką baroku a modernizmem. Obok momentów, gdzie klawesynowi i fletowi towarzyszyło w zasadzie basso continuo realizowane przez wiolonczele pojawiały się niezwykłe metamorfozy tonalności i melodyki unoszące się jakby nad tym neobarokowym światem i pozwalające nam spojrzeć na krainę muzyki jakby z lotu ptaka. Soliści grali znakomicie, brzmienie fletu Jana Krzeszowca było nośne i słodkie, zaś klawesyn Gośki Isphording szeptał jak czysty górski strumień.

Concerto retro został skomponowany w 1974 roku i zadedykowany flecistce Jadwidze Gadulankowej. Utwór składa się z trzech części: Maestoso, Allegro i Allegretto. Klawesyn jest bardzo ważnym instrumentem w twórczości Meyera, o czym świadczy choćby obszerny cykl Musica per due, budowany w latach od 1991 do 2021. Jest to cały wszechświat muzycznych rozważań i stylizacji, w którym występują tak nietypowe dla naszych sal koncertowych instrumenty jak sheng, pipa, oud, duduk, sitar, theremin etc. Krzysztof Meyer jest mistrzem podróży muzycznych, zarówno w czasie jak i w przestrzeni. Mógłby się wydawać przy tym po prostu radykalnym polistylistą i wręcz postmodernistą, jednak jego Concerto retro zaskakuje na tle tego oceanu różnorodności spójnością wizji i zdrową, jednorodną w swojej istocie siłą wyrazu. Gdy rozpoczynałem lata temu moją przygodę z muzyką Krzysztofa Meyera jako słuchacz, miałem wrażenie zbyt dużego uzależnienia twórcy od dzieł Szostakowicza. Później jednak, z każdą nową płytą i nowym koncertem coraz bardziej słyszałem niezależność polskiego twórcy i coraz bardziej podziwiałem świat jego wyobraźni ujętej w ramy kompozytorskiego kunsztu wielkiej miary. Dziś polecam wszelkie przedsięwzięcia sygnowane „marką” Krzysztof Meyer i sądzę, że i za dwieście lat jego muzyka będzie zajmować ważne miejsce w polskiej i światowej twórczości. Możliwość obchodzenia jubileuszu tak płodnego i mądrego twórcy z nim samym, przy tak znakomitym dziele jak Concerto retro, w świetnym wykonaniu, była czymś niezwykłym i niezapomnianym…

Na niedzielnym koncercie usłyszeliśmy też trzy inne kompozycje. Orient & Occident Arvo Pärta zaskoczył mnie zejściem kompozytora z jego ulubionych, minimalistycznych wątków melodycznych w stronę współbrzmień znakomicie oddających niejako w pigułce brzmienie orientalne, przywodzące na myśl coś na pograniczu muzyki arabskiej, bizantyjskiej i tureckiej. Co ciekawe, sam sposób traktowania materii dźwiękowej, z jej wyselekcjonowanej z ciszy masywnym brzmieniem podzielonym na segmenty był charakterystyczny dla mainstreamowej twórczości Pärta. W pierwszej części koncertu orientalny obraz estońskiego kompozytora sąsiadował z Chamber Symphony op. 62 Fazila Saya, który w swojej twórczości chętnie inspiruje się bogatą tradycją muzyczną swojej ojczystej Turcji. W Symfonii kameralnej Say odniósł się przede wszystkim do muzyki ludowej Bałkanów, nie dopatrzyłem się natomiast w niej zbyt wielu odniesień do dworskiej muzyki otomańskiej, która potrafi zadziwić jedyną w swoim rodzaju tęskną metafizyką. Z kolei bałkańska ludowość to motoryka, zapamiętanie, transowość sięgająca czasów bardzo antycznych. Nie wiemy, co z tego ma korzenie w Grecji Starożytnej, co przybyło wraz z ludami tureckimi i bułgarskimi, co z kolei należało do zupełnie odrębnych, dziś już zapomnianych królestw, księstw i miast państw. To całe bogactwo rządzi muzyką Fazila Saya i czyni z niej barwny fresk, delikatnie tylko starający się odnaleźć w muzycznej współczesności.

Fazil Say, zdjęcie ze strony artysty

Bardzo cenię Fazila Saya nie tylko jako wybitnego artystę, ale też jako dzielnego człowieka i racjonalistę. W 2012 roku Say  został oskarżony o obrazę islamu i znieważenie wartości religijnych za cytowanie na Twitterze wiersza perskiego poety Omara Chajjama, który krytykował hipokryzję niektórych muzułmanów. Wiersz brzmiał: „Mówisz, że w raju są rzeki wina. Czy to nie jest wino, które zabraniasz nam pić? Mówisz, że w raju dostaniesz dziewice. Czy to nie jest to, co zabraniasz nam robić?”. Say został skazany na 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu i musiał opuścić Turcję z obawy o swoje bezpieczeństwo. W 2016 roku powrócił do kraju, ale nadal spotyka się z ostracyzmem i nienawiścią ze strony islamskich ortodoksów, którzy uważają go za zdrajcę i niewiernego. Say twierdzi, że jest agnostykiem i że jego muzyka jest uniwersalna i ponad podziałami. Taki też jest świat jego dźwięków  – wielobiegunowy, wielowarstwowy, podróżujący w czasie i przestrzeni, szukający w tych podróżach rzeczy ogólnoludzkich, uniwersalnych i humanistycznych… Orkiestra Leopoldinum w swoim wykonaniu bardzo dobrze ten świat zrozumiała, tak jakby każdy członek orkiestry chętnie słuchał muzyki w stambulskich kawiarniach. Może rzeczywiście tak jest?

W drugiej części koncertu obok Concerto retro Meyera usłyszeliśmy inne wspaniałe arcydzieło, a mianowicie VII Symfonię na orkiestrę smyczkową i klawesyn op. 81 Mieczysława Wajnberga. Ten utwór z jednej strony należy do świata radzieckiego neoklasycyzmu obok dzieł Szostakowicza i Prokofiewa. Z drugiej strony jednak ma w sobie jakąś chłodną melancholię, bliższą najlepszym dziełom brytyjskim tego okresu, które niesłusznie są niedoceniane poza UK. Dzieło pochodzi z 1964 roku i zostało dedykowane legendarnemu dyrygentowi – kameraliście Rudolfowi Barszajowi. Barszaj cenił twórczość Wajnberga i był jego przyjacielem. To, że znamy głównie Szostakowiczowskie kreacje Barszaja, mało zaś było na rynku jego nagrań Wajnberga wynika zapewne z różnych szykan i cenzur władz ZSRR wobec kultury. Niemal każdy wielki radziecki kompozytor miał okresy prześladowań przez władze Imperium Zła. A Wajnberg był też Polakiem, co samo w sobie musiało rodzić nieufność w totalitarnym państwie, które kolonizowało podówczas Polskę.

Użycie klawesynu nie było dla Wajnberga typowe, ale nie było też jednorazowym eksperymentem. Kompozytor zastosował ten instrument także w innych swoich utworach, takich jak Koncert na klawesyn i orkiestrę smyczkową op. 40, Sonata na klawesyn solo op. 56 czy Trio na flet, altówkę i klawesyn op. 61. Wajnberg był zafascynowany możliwościami klawesynu i chciał pokazać, że jest to instrument nie tylko historyczny, ale także współczesny i żywy. Nie służył on zatem w jego VII Symfonii do nawiązań do świata baroku. Stanowi on w tym dziele drapieżny, przenikliwy kontrast do elegijnych, wspaniałych, głównych tematów symfonii. Gośka Isphording zadbała o ekspresyjność partii klawesynu w doskonały sposób.

To był piękny koncert, pozwalający na zapoznanie się z wieloma nie tak często jeszcze granymi arcydziełami!

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

EnglishUkraine
Używamy plików cookie do analizowania naszego ruchu, aby zrozumieć w jaki sposób użytkownik lub użytkowniczka korzystają ze strony internetowej, celem ulepszenia jej formy, dostępności, przejrzystości i treści. View more
Ustawienia ciasteczek
OK
Polityka prywatności
Treść polityki
Cookie name Active
Informacje o plikach "cookies" wykorzystywanych przez stronę Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów - psr.org.pl.
Pliki „cookies” to dane informatyczne (przeważnie pliki tekstowe), które są wysyłane przez serwer internetowy, a następnie przechowywane przez przeglądarkę internetową użytkownika lub użytkowniczki w celu ich ponownego odczytania w przyszłości. W celu m.in. zachowania wyglądu i funkcjonalności strony internetowej. „Cookies” mogą służyć również do tworzenia anonimowych statystyk, pozwalających zrozumieć w jaki sposób użytkownik lub użytkowniczka korzystają ze strony internetowej, celem ulepszenia jej formy, dostępności, przejrzystości i treści. Rozwiązanie to wyklucza możliwość personalnej identyfikacji danej osoby. W ściśle określonych przypadkach, pliki „cookie” służą również do prezentowania odbiorcy określonych reklam behawioralnych.

Polityka plików cookies

Pliki „cookies” zawierają z reguły nazwę strony z której pochodzą, unikalny numer oraz czas ich przechowywania na urządzeniu końcowym (komputer, tablet etc.). Przeglądarki internetowe lub inne oprogramowanie służące do przeglądania strony internetowej domyślnie dopuszcza zachowywanie plików „cookies” na urządzeniu końcowym. Możliwe jest automatyczne blokowanie obsługi tychże plików, bądź każdorazowe informowanie o ich przesłaniu. Szczegółowe informacje dostępne są w ustawieniach danego oprogramowania lub np. na stronie allaboutcookies.org. Należy natomiast podkreślić, że ograniczenie stosowania plików może negatywnie wpłynąć na niektóre funkcjonalności dostępne na stronie internetowej.
 
Zapisz ustawienia
Ustawienia ciasteczek