„Upominanie się o lepsze traktowanie zwierząt hodowlanych tak naprawdę nie ma sensu – w końcu NIEWOLNIKÓW nie traktuje się dobrze i nie wykazuje wobec nich sympatii, bo koniec końców są oni naszymi niewolnikami.”

„Zwierzęta istnieją dla siebie samych. Nie stworzono ich dla ludzi,
tak samo jak czarnych nie stworzono dla białych, a kobiet dla mężczyzn.”

– Alice Malsenior Walke

W moim poprzednim tekście na temat uboju rytualnego pisałem o humanitarnym zabijaniu zwierząt poprzez ogłuszenie. Cieszę się, że pojawiła się krytyka wobec użycia tego stwierdzenia, ponieważ otworzyła mi oczy na to, że jednak popełniłem wielki błąd. Nie ma czegoś takiego jak dobre zabijanie i złe zabijanie, ponieważ każde wyeliminowanie żywego i świadomego organizmu jest pod względem moralnym i etycznym złe (mogą być okoliczności łagodzące).

Upominanie się o lepsze traktowanie zwierząt hodowlanych tak naprawdę nie ma sensu – w końcu NIEWOLNIKÓW nie traktuje się dobrze i nie wykazuje wobec nich sympatii, bo koniec końców są oni naszymi niewolnikami. Tak samo, jak dawniej właściciele wielkich plantacji traktowali swoich czarnoskórych niewolników, traktujemy obecnie zwierzęta hodowlane, ponieważ faktycznie są one naszymi niewolnikami. Człowiek racjonalny pokonuje swoje prymitywne i staroświeckie, a wręcz zacofane zwyczaje, by zastąpić je zachowaniami odpowiednimi do poziomu swojej cywilizacji, wiedzy o świecie, oraz do wymagań nowoczesnej etyki.

Spora część ludzi nigdy nie pozwoli traktować wszystkich myślących istot żywych jako równych, ponieważ niewolników nigdy nie traktuje się z szacunkiem, jak równego sobie. Bo wtedy zaciera się granica między jednym, a drugim, a taka sytuacja byłaby dla tej pierwszej grupy nieopłacalna i niewygodna.

Nie wchodząc dalej w dyskusję zakładam, że każdy zgadza się z tym, że niewolnictwo jest moralnie złe i niehumanitarne. Jednak sami je uprawiamy łudząc się, że jest inaczej. Tak jak kiedyś panom wygodniej było wykorzystywać niewolników do ciężkiej pracy, tak nam dzisiaj łatwiej wykorzystywać jest zwierzęta jako główne źródło pożywienia. Chociaż z natury jesteśmy wszystkożerni, nasza dieta bazuje na produktach pochodzenia roślinnego, co jest wynikiem dawnego przystosowania Homo sapiens do zbierackiego trybu życia.

Atakuje się naukowców i filozofów stawiających znak równości pomiedzy ludźmi a zwierzętami, uważając takie porównania za niemoralne oraz prowadzące ludzi do tak zwanego zezwierzęcenia,co ma oznaczać powrót do prymitywnych, agresywnych zachowań. Jednak patrząc na bilans istot zabitych przez ludzi, oraz stosunków międzyludzkich, wolę być porównywany ze zwierzętami niż z tymi, którzy tak ostro bronią „wyższości” ludzkiej. Ci sami ludzie wcale nie tak dawno posługiwali się podobnymi argumentami na temat „wyższości” i „lepszości” w stosunku do ludzi o czarnym kolorze skóry. Nazywali ich gorszymi i mniej inteligentnymi, przydatnymi jedynie do ciężkich prac, których biały człowiek nie powinien się podejmować.

Konkludując: zakazanie uboju rytualnego powinno być nie celem, a jedynie krokiem do innego, większego celu, jakim jest zakończenie uboju zwierząt całkowicie.

Czas otworzyć oczy i spojrzeć na świat takim, jakim jest naprawdę. Ludzie już się chyba przyzwyczaili do klapek, które są im zakładane od dziecka zaczynając od tych religijnych, a kończąc na tych gospodarczych. Skoro jesteśmy drapieżnikami to pytam: gdzie jest ten instynkt mięsożercy, który – wedle natury – w takim przypadku powinniśmy posiadać. Nie ma w nas czegoś takiego – o wiele lepiej się czujemy, kiedy w naszym towarzystwie znajdują się zwierzęta, i nawet na myśl nam nie przychodzi, żeby np. złapać królika i wrzucić go do piekarnika (a jeśli takie sytuacje się zdarzają, to jest to już wynik patologii).

Wielu ludzi się oszukuje myśląc, że bez mięsa ludzie nie przeżyją i będą głodować. Jest to po prostu jedno wielkie kłamstwo. Ludzki organizm jest organizmem typowego roślinożercy – nasza żuchwa porusza się na boki, posiadamy jedynie szczątkowe kły, a typowych pazurów drapieżcy już nie. Nasze jelita są od kilku do kilkunastu razy dłuższe niż nasz tułów, nasza ślina zawiera specjalne enzymy trawiące węglowodany, i można by tak wymieniać jeszcze wiele, wiele cech.

Nawet znając wymienione wyżej fakty, większość ludzi dalej je mięso zwierzęce. Powód? Od dziecka jesteśmy nauczani wielu szkodliwych zachowań, by potem nieświadomie je powielać. Skoro w naszym społeczeństwie coraz mniej osób umiera śmiercią naturalną, a większość z powodu nowotworów, cukrzycy i chorób serca, to powodem tego musi być nasz obecny tryb życia. Do takich samych wniosków dochodzi również grupa badawcza skupiona wokół European Prospective Investigation into Cancer and Nutrition, przedstawiając – we współpracy z Uniwersytetem Oksfordzkim – wyniki swoich badań na temat wpływu diety wegetariańskiej na ryzyko powstawania uchyłkowatości jelita grubego. W badaniach brało udział 47033 osób, w tym 15459 wegetarian. Po upływie 11,6 lat w obserwowanej grupie wystąpiło 812 przypadków uchyłkowatości jelit i 6 zgonów. Po uwzględnieniu takich czynników ryzyka, jak picie alkoholu, palenie papierosów oraz nieprawidłowe BMI, wynik był następujący – ryzyko zachorowania na w/w chorobę u wegetarian jest o 31% niższe niż w przypadku osób spożywających mięso [1]. Również badania przeprowadzone po drugiej stronie globu przez American Diabetes Association, dotyczące wpływu diety wegetariańskiej na ryzyko wystąpienia zespołu metabolicznego, potwierdzają, że dieta biezmięsna jest lepsza dla zdrowia, a dokładniej – że ryzyko rozwoju cukrzycy typu 2, miażdżycy oraz ich powikłań naczyniowych jest niższe wśród wegetarian [2].

Przyjrzyjmy się jeszcze innym badaniom, które miały na celu porównanie śmiertelności wegetarian i nie-wegetarian oraz zbadanie przyczyn śmierci, a zostały przeprowadzone na terenie USA, Wielkiej Brytanii i Niemiec. W grupie 76172 kobiet i mężczyzn w wieku 16-89 lat osób nie jedzących mięsa i ryb było 27808. Po prawie 11 latach obserwacji doszło w tej grupie do 8330 zgonów przed 90. rokiem życia, przy czym z powodu choroby niedkrwiennej serca było ich 2264. Najbardziej interesujące jest, że u wegetarian wykazano o 24% mniejszą śmiertelność z powodu wspomnianej choroby niż u osób spożywających mięso [3].

Warto jeszcze wspomnieć o chorobach, które są wynikiem spożywania dużej ilości mięsa, jak na przykład dna moczanowa – przewlekła choroba związana z zaburzeniem metabolizmu kwasu moczowego, powstającego z metabolizowanych puryn.

I jeszcze pewna ciekawostka: wielu znanych odkrywców, wynalazców oraz laureatów Nagrody Nobla było wegetarianami. Warto zapoznać się z ich zdaniem na ten temat:

„Nic nie przyniesie większej korzyści ludzkiemu zdrowiu oraz nie zwiększy szans na przetrwanie życia na Ziemi w tak dużym stopniu jak ewolucja w kierunku diety wegetariańskiej.” – Albert Einstein.

„Brak przemocy prowadzi do najwyższej etyki, która jest celem całej ewolucji. Dopóki nie przestaniemy krzywdzić innych żywych stworzeń, ciągle będziemy dzikusami.” – Thomas Edison.

„Zwierzęta są moimi przyjaciółmi, a ja nie zjadam swoich przyjaciół” – George Bernard Shaw.

Racjonalne i rozsądne społeczeństwo, do którego powstania dążymy, nie może pozwolić na coś takiego, jak zjadanie wykorzystywanie osobników innego gatunku. Wyjściem z tej sytuacji jest stawianie kroków, które doprowadzą do zmiany tej patologicznej sytuacji, w której tak naprawdę cierpimy i my i zwierzęta. Skoro nie tolerujemy rasizmu oraz seksizmu, to dlaczego mamy pozwalać na gatunkowizm?

Przechodzimy do kolejnej ważnej kwestii, jaką jest pytanie: skoro nie mięso, to co mamy jeść – bo przecież samymi roślinami się nie najemy?

A dlaczegoż by nie? Większość składników potrzebnych do prawidłowego rozwoju znajdziemy właśnie w roślinach a nie mięsie. Jednym z głównych roślin wiodących w diecie wegetariańskiej (i nie tylko wegetariańskiej) jest roślina strączkowa pochodząca ze Wschodniej Azji – SOJA. Odtłuszczone nasiona tej rośliny są jednym z najlepszych i najtańszych źródeł białka, stosowanym na całym świecie jako zamiennik produktów pochodzenia zwierzęcego oraz pasz dla zwierząt. Zaletami soi jest względnie niska wartość kaloryczna i wysoka wartość odżywcza. Soja dostarcza również takich składników jak witaminy z grupy B, aminokwasy i „kwasy tłuszczowe przyjazne dla serca” [4] . Ziarna zawierają również izoflawony, czyli naturalne fitoestrogeny roślinne, które przeciwdziałają rozwojowi nowotworów, wpływają na różnicowanie się komórek i chronią przed skutkami chemioterapii [5].

Oczywiście, spożywanie produktów tej rośliny w nadmiernej ilości jest niebezpieczne dla organizmu, ale zapewne każdy wie, że ilość roślin i produktów pochodzących od nich jest duża, więc stworzenie diety złożonej z wielu gatunków nie jest problemem.

Poza roślinami pochodzącymi z natury, mamy również organizmy transgeniczne, dzięki którym ilość zbieranych plonów w czasie oraz ich jakość rosną. Jest to kolejny argument za tezą, że produkty pochodzenia zwierzęcego nie są nam potrzebne – jeżeli brakuje nam jakieś substancji, możemy zmodyfikować pewien gatunek rośliny, by ona go wytwarzała.

Podczas rozmów na te tematy pojawiają się również argumenty sugerujące brak miejsca pod uprawę dla całej ludzkości. Jest to nieprawda, ponieważ większość terenów nadających się pod uprawę obecnie poświęca się wyłącznie w celu produkcji paszy dla zwierząt. Moglibyśmy wykorzystać te rośliny w innym celu. Poza tym wycina się lasy, osusza jeziora oraz marnuje cenne zasoby wody w celu stworzenia gigantycznych pastwisk dla krów, a przecież już dawno udowodniono, że jest to nieefektywne użycie ziemi. Dziesięć hektarów ziemi zapewni ilość mięsa potrzebną dla wyżywienia dwóch osób, ilość kukurydzy dla 10, zboża – 24, a soi – 61 osób [za: Gellatley J., The Livewire Guide to Going, Being and Staying Veggie, Livewire 1996]. Na terenach, na których uprawia się rośliny do paszy, często występuje tylko jeden gatunek rośliny przez bardzo długi okres czasu, bez ugoru czy rotacji. Gleba nie jest w stanie długo wytrzymać przy takim sposobie uprawy, więc stosuje się specjalne środki chemiczne, niszczące środowisko naturalne i bioróżnorodność.

Można by dalej wymieniać negatywne kwestie związane z hodowlą zwierząt, jednak najważniejszy jest wniosek: skoro możemy zasilać swoje organizmy substancjami pochodzącymi z innych niż zwierzęce źródeł, nieracjonalne i moralnie niedopuszczalne jest utrzymywanie gigantycznej populacji zwierząt hodowlanych w kiepskich warunkach tylko po to, by – kiedy owe zwierzęta już będą odpowiednio duże – uśmiercić je w jeszcze bardziej prymitywny sposób i zjeść.

To, czego potrzebujemy, to rewolucja na poziomie mentalnym. Jeśli ludzie sami nie spojrzą na swoje zachowanie i nie zastanowią się nad jego skutkami, to czeka nas przyszłość, w jakiej nie chcielibyśmy żyć, i jakiej nie chcielibyśmy podarować naszym dzieciom.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EnglishUkraine