Ksiądz, którego zawsze warto posłuchać
Choć jestem ateistą, znam pewnego księdza, którego zawsze warto posłuchać. Przypuszczam też, iż nie jestem jedynym bezbożnikiem, który się ze mną w tym względzie zgodzi.
Choć jestem ateistą, znam pewnego księdza, którego zawsze warto posłuchać. Przypuszczam też, iż nie jestem jedynym bezbożnikiem, który się ze mną w tym względzie zgodzi.
Ostatnio Tomasz Lis pisał z dowcipem o tym, że cieszyć się należy z nadchodzącej Gwiazdki, ponieważ Kościół mówi wówczas wreszcie o Jezusie, a nie jak zwykle o tajemniczym, a groźnym demonie Gender.
Nasz amatorski teatr, którego rdzeniem jest dwóch historyków (ja i mój kolega i przyjaciel od czasów studiów) prezentuje racjonalistyczne i trzeźwe choć także komiczne spojrzenie na wiktorię wiedeńską pomyślane jako odtrutka na nadęte i kiepskie przesiąknięte mistyką dzieło jakie proponowali niedawno (2012) Włosi z Polakami, a ściślej ekipa reżysera Renzo Martinelliego.
Zauważyłem ostatnio niezwykłą tendencję u niektórych przedstawicieli środowisk świeckich. Posiadają oni prostą i dość dogmatyczną odpowiedź na tytułowe pytanie, odpowiedź, której ja osobiście nie uważam za tak łatwą i oczywistą.
Czym innym jest nauka religii, czyli wdrażanie w dany system wierzeń, uważany za "jedynie słuszną prawdę", czym innym zaś jest nauka o religiach, jako o zjawiskach kulturowych.
Ateiści: Francuz, Brytyjczyk i Amerykanin - Comte-Sponville, Baggini, Harris Ponieważ studia porównawcze zwykle więcej dają niż omówienia poszczególnych prac czy osób, postanowiłem hurtem przedstawić trzy różne ateistyczne książki trzech autorów z trzech różnych krajów: Francji, UK oraz USA, akcentując podobieństwa i różnice.
Rok jest nowy, ale nie tak bardzo... Nasi przodkowie mieli okazję witać nowy rok już 4 miliardy razy, albo nieco set milionów razy mniej, lub więcej. Myśląc o tym nie mogę nie wspomnieć, że już 12 lutego będzie kolejny Dzień Darwina.
Mnie osobiście inspiruje mroczna legenda ciążąca na tej pięknej ballacie. Ilekroć jej słucham wyobrażam sobie osobę świadomą, rzeczywiście najlepiej kobietę, która urodziła się i żyje w XIV wieku. Wyobrażam sobie ateistkę, pełną naukowych intuicji, żyjącą w społeczeństwie całkowicie pogrążonym w myśleniu rytualno magicznym. Takie osoby rzeczywiście istniały w przeszłości - pomyślmy choćby o naszym Kazimierzu Łyszczyńskim, którego ateizm był fenomenem w XVII wiecznej Polsce.